“Royal Tour” i wielkie żarcie
Super-hitów na srebrnym ekranie nie było i nie ma. Za to, jak odkrył Onet, firma otrzymała wynagrodzenie za m.in. obsługę amerykańskiej premiery filmu „Royal Tour” Petera Greenberga. To dokument promujący Polskę, którego głównym bohaterem jest – tak, to nie jest błąd w druku – Mateusz Morawiecki. Film też był sfinansowany z pieniędzy PFN.
W sprawozdaniu, jakie przebadał polski portal, są też informacje, że Rogers & Cowan otrzymało “zwrot dodatkowych kosztów, które agencja ponosi pracując dla PFN”. Chodzi o 400 tys. dol. (1,5 mln zł) od grudnia 2018 r. do października 2019 r. To np. opłata za… “catering z 30 czerwca 2019 r. — ponad 144 tys. dol. (ponad pół miliona zł).”
Onet prosił PFN o wyjaśnienie tych wydatków. W odpowiedzi ten “zdecydowanie zaprzeczył”, jakoby w ogóle pokrył te koszty.
– Jednoznacznie wskazujemy w oparciu o analizy ksiąg rachunkowych z 2018 i 2019 roku, że dokonaliśmy nieporównywalnie mniejszych transakcji niż Pan sugeruje. Możemy jedynie domyślać się, że sumy te mogą pochodzić także z innego podmiotu, na co wskazuje struktura sprawozdania FARA. Agencja CMGRP [Rogers & Cowan] reprezentuje wiele podmiotów pochodzących z różnych krajów — to fragment odpowiedzi, jaką otrzymał Onet.
Gdy portal zarzucił PFN nieprawdę otrzymał już zdecydowanie ostrzejszą odpowiedź.
– Pana zarzut o kłamstwie jest oczywiście nieprawdziwy, a formuła przesłanego emaila wykracza poza reguły etosu dziennikarskiego i komunikowania z podmiotami zewnętrznymi. Pana sugestie rezonują zarówno w polskim i amerykańskim systemie odpowiedzialności prawnej, w związku z tym wymagają udowodnienia. Pragniemy jednoznacznie i ponownie stwierdzić, że nasze księgi rachunkowe nie zawierają nawet w znaczącej części świadczenia w wysokości przez Pana sugerowanej – cytuje Onet.
Waleczne serce
Jak na razie trudno o jakieś “duże” newsy dot. współpracy PFN z Rogers & Cowan. Można wymienić co prawda spoty z gwiazdami agencji. Chodzi np. o krótkie video, które nakręcono z okazji 100-lecia niepodległości, w którym wystąpił Mel Gibson. W klipie dotyczącym Bitwy Warszawskiej zobaczyliśmy zaś Liama Neesona. Trochę mało, przynajmniej zestawiając to z pierwotnym zamysłem.
Wątpliwe też, czy za rządów PiS doczekamy się super-produkcji, która opowiadałaby losy naszych narodowych bohaterów. Może i założenia PFN były ciekawe, ale chyba cała wizja przerosła osoby, które były odpowiedzialne za projekt.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU