Antoni Macierewicz po raz kolejny pokazał, że nie ma szacunku do głowy państwa. Na jaw wychodzi pole politycznej wojny miedzy politykami, jaką toczą od dłuższego czasu, ale której opinia publiczna nie była świadoma. Szef MON oszukał bowiem rok temu prezydenta przy okazji awansowania przez głowę państwa generałów. Chodzi konkretnie o generała Sokołowskiego, z którego życiorysu wysłanego do Pałacu Prezydenckiego usunięto informację, że służył on w organach bezpieczeństwa PRL. Innymi słowy walczący ze spadami systemu PRL rząd wspiera w awansie “ubeka”. Generał służył od września 1987 r. do września 1988 r. w Wojskowej Służbie Wewnętrznej, czyli organie kontrwywiadu PRL. Tymczasem MON w życiorysie podaje 1992 rok jako początek służby generała.
Kancelaria Prezydenta jednak się zorientowała, co zaowocowało szybką odpowiedzią głowy państwa. Andrzej Duda nakazał, aby Biuro Bezpieczeństwa Narodowego sprawdzało dokładnie każdego kandydata do nominacji generalskich i awansów. Równocześnie Antoni Macierewicz otrzymał cios odwetowy – głowa państwa wstrzymała nominacje generalskie. Już 3 maja i 15 sierpnia prezydent zrezygnował z takiej możliwości, a Fakt donosi, że podobna decyzja zapadła już ws. święta niepodległości.
Jest to olbrzymi wyraz hipokryzji ministra, ale również policzek dla nieświadomego sytuacji Andrzeja Dudy. Rząd w swej propagandzie na zasadzie grubej kreski skreśla wszystkich ludzi, którzy byli zatrudnieni w organach bezpieczeństwa PRL. Ustawa dezubekizacyjna dotknęła przecież także twórców systemu PESEL, pracowników Biura Rejestracji Cudzoziemców, Zarządu Kontroli Ruchu Granicznego czy nawet pracowników odpowiedzialnych za ochronę elektrowni w Żarnowcu, których ciężko nazwać “katami opozycji”. III RP jest także prawnym spadkobiercą PRL, a na początku wolnej polski prawników poprzedniego ustroju poddano weryfikacji. Tymczasem w ławach rządowych panuje selektywność – naszych zasady już nie muszą obowiązywać.
Nie jest to pierwsza sytuacja z niejasnościami odnośnie przeszłości ludzi, których pragnie awansować Macierewicz. Choćby niedawna sprawa generała Motackiego, który został generałem dywizji NATO, mimo że były informacje o jego dawnym udziale w kursie GRU. Generał zaprzeczył, że to GRU było organizatorem szkolenia, ale nie wyjaśniono kwestii ewentualnego pośredniego zaangażowania radzieckiej służby, co powinno być obligatoryjne przed mianowaniem na tak kluczowe stanowisko.
Wczoraj wieczorem MON poinformował o podaniu się do dymisji generała Sokołowskiego, co sugeruje, że sprawa wciąż była w resorcie żywa mimo upływu roku od nominacji. Pokazuje to, że spór prawdopodobnie będzie się zaostrzał. Macierewicz będzie bowiem potrzebował współpracy głowy państwa. Co więcej, planowana reforma w postaci zrównania nazewnictwa stopni cywilnych pracowników Służb Kontrwywiadu i Wywiadu Wojskowego z nomenklaturą wojskową przyniesie nowe tytuły generalskie, co może być kolejną okazją do otwartej wymiany ognia między oboma ośrodkami władzy. Wydaje się, że obie strony pozostają w tym sporze bezkompromisowe, a ceną za niego będzie rosnący chaos personalny w armii i spadający prestiż wysokich stopni wojskowych. Jest to kolejny przykład, jak to partykularne interesy polityków wyrządzają szkodę naszej armii.
Źródło: fakt.pl
fot. Shutterstock/Drop of Light/WENDE Images
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU