Wielu obserwatorów życia politycznego w Polsce ze smutkiem przyznaje, że poziom polskiej polityki od wielu już lat szoruje o dno. Politycy nie tylko od lat przodują w rankingach nieufności, od lat nie przestrzegają też zasad etyki posła i senatora. Można wręcz odnieść wrażenie, że parlamentarzyści dostosowali się do stabloidyzowanego społeczeństwa i postanowili zostać bohaterami swoistego reality show, w którym bohaterowie muszą być wyraziści, często kontrowersyjni, a najwięcej rozgłosu przynosi nie rzetelna praca w parlamencie, a pozaparlamentarne rozgrywki czy nieczyste zagrania.
Jak donosi Super Express, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysław Kosiniak – Kamysz w bardzo ostrych słowach skomentował doniesienia o tym, że Prawo i Sprawiedliwość składa niektórym politykom jego partii propozycje zmiany barw partyjnych. “To polityczne kłusownictwo. Dochodzą do mnie sygnały, że PiS poluje na naszych” – mówi. Co gorsze, w nieoficjalnych rozmowach z SE, politycy PiS twierdzą, że w próbach przekupienia polityków opozycyjnego stronnictwa możliwą propozycją posady w rządowych instytucjach nie ma nic złego. Zwłaszcza jeżeli jakiś polityk PSL ma poglądy zbliżone do tych dominujących w rządzącym obozie. Stosują wręcz żargon piłkarski o “transferze z niższej ligi do ekstraklasy”. Te komentarze to pokłosie opuszczenia PSL przez posłankę Andżelikę Możdżanowską, dla której według dziennikarzy SE szykowane jest stanowisko w KPRM. Mówi się, że może zastąpić Adama Lipińskiego na stanowisku pełnomocnika rządu ds. równego traktowania. Taka fucha w randze sekretarza stanu to pensja rzędu 13 tys. brutto, więc jest czym kusić. A że to działanie naganne to przecież w PiS nikomu nie przeszkadza. Liczy się przede wszystkim dobro partii i stabilność większość w Sejmie, która po ostatnich miesiącach stała się jakby mniej stabilna.
Przypomnijmy, że dla Prawa i Sprawiedliwości próby wyciągania posłów innych partii metodą “na marchewkę” nie jest niczym nowym. Nawet w tej kadencji pojawiały się już podejrzenia, że w zamian za pracę w państwowej spółce, Bartłomiej Misiewicz miał przekonywać radnych powiatu w Bełchatowie do głosowania ręka w rękę z politykami PiS.
Do najgłośniejszej jednak próby korupcji politycznej w wykonaniu polityków partii Jarosława Kaczyńskiego mieliśmy do czynienia we wrześniu 2006 roku. Wówczas to w mediach ujawniono zarejestrowane ukrytą kamerą nagrania, na których minister w Kancelarii Premiera Adam Lipiński negocjuje z posłanką Renatą Beger warunki wyjścia z Samoobrony. W grę wchodzi m.in. stanowisko wiceministra w resorcie rolnictwa oraz spłacenie weksli z pieniędzy Sejmu. Wówczas Lipiński mówił, że wystarczy mu jedna rozmowa z prezesem PiS i warunki Beger są do przyjęcia. W zamian za to miała wyciągnąć za sobą kilku posłów Samoobrony i przenieść się do Prawa i Sprawiedliwości. W tej sprawie miała nawet powstać komisja śledcza, jednak skończyło się tylko na zapowiedziach.
Niestety nietrudno zgadnąć, że i tym razem temat rozejdzie się po kościach. Bo przecież nikt już nie liczy na wysokie standardy w polskiej polityce. Nie za tej ekipy.
fot. flickr/Sejm RP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU