Prawo i Sprawiedliwość ma już na swoim koncie taką plejadę haseł i gestów o złym skojarzeniu, że brakuje palców u rąk, żeby je wyliczyć. “Niech jadą” wykrzyczane w Sejmie do lekarzy rezydentów sugerujące, aby sobie za granicą poszukali pracy, Beata Szydło z nagrodami, które się po prostu należały, czy najświeższy wyczyn posłanki Lichockiej. Do hasła “trzeba anulować, bo przegramy” wraca Rzeczpospolita i są to informacje, które po prostu obnażają kłamstwo obozu rządzącego.
W listopadzie 2019 roku Sejm wybierał swoich przedstawicieli w Krajowej Radzie Sądownictwa. Marszałek Witek anulowała głosowanie i przeprowadziła je ponownie nie podając wyników pierwszego głosowania – Efektem było złożenie przez opozycję zawiadomienia do prokuratury, której zdaniem PiS po prostu przegrało pierwsze głosowanie. Przypominała, że w krytycznym momencie jedna z posłanek PiS powiedziała do marszałek: trzeba anulować, bo przegramy – przypomina zajście Rzeczpospolita.
Narracja, jaką PiS narzuciło po kontrowersyjnym zajściu, mówiła o awarii i z tej przyczyny potrzebne było kolejne głosowanie. Jak się dzisiaj okazuje, awarii nie było, a ustaliła to fundacja ePaństwo, która bardzo sprytnie podeszła Kancelarię Sejmu. Fundacja zwróciła się do Kancelarii o informacje na temat stwierdzonych awarii systemu w tej i poprzedniej kadencji Sejmu – Kancelaria odpisała, że w przeszłości usterki się zdarzały, a konkretnie w 2015 i 2016 roku, gdy zgłoszono ich łącznie pięć. Z odpowiedzi wynika, że nie zgłoszono ich jednak podczas feralnego głosowania – pisze dziennik.
Według Roberta Kropiwnickiego z PO od początku było jasne, że do żadnej awarii nie doszło, lecz do masowych pomyłek. Kandydatów było sześcioro, miejsc cztery i takie glosowanie wygląda inaczej niż standardowe oddanie głosu – Podczas takiego głosowania najpierw trzeba zaznaczyć poszczególnych kandydatów zielonym przyciskiem, a na końcu całą listę zatwierdzić białym. Jednak wielu posłów, widząc nazwisko, próbowało zaznaczyć je białym i tym samym wysyłało pusty głos. Głosowania z listy zdarzają się raz na wiele miesięcy, więc są problemem dla posłów – przybliża kulisy Kropiwnicki.
Konstytucjonalista dr hab. Ryszard Piotrowski uważa, że drugie głosowanie przeprowadzono nieprawidłowo. Odstępując od właściwej procedury (nie było wniosku o reasumpcję) wzmagają się wątpliwości czy KRS został wybrany prawidłowo. Okoliczności powtórzonego głosowania są kolejnym elementem podważającym zaufanie do Sejmu – mówi gazecie Krzysztof Izdebski z fundacji ePaństwo.
Tak wygląda kolejny kamyczek wrzucony do ogródka KRS. Najgorsze jest to, że Kancelaria Sejmu kojarzy się już tylko z patologicznym kłamstwem, bo to nie jest pierwszy przypadek matactwa. Gdy wybuchła afera z lotami marszałka Kuchcińskiego, opinia publiczna była przez Kancelarię dezinformowana. Krętactwa jakich się wtedy dopuszczono nie tylko podważyły zaufanie do tego organu, ale poddały w wątpliwość sens jego istnienia. Na tym tle Senat, na którego czele stoi prof. marszałek Tomasz Grodzki, jawi się w całym państwie jako oaza prawdomówności i merytoryki. Izba Wyższa jest współczesną zieloną wyspą.
Źródło: www.rp.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
Facebook Comments
blok 1
Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.