Choć przez ostatnie dwa lata obywatele są przekonywani, że wystarczyło nie kraść i od razu znalazły się w budżecie pieniądze na radykalne zwiększenie socjalnego wsparcia ze strony państwa, okazuje się, że Prawo i Sprawiedliwość pomyliło się w szacunkach kosztów programu 500+. Mówimy o prawie 1,5 mld zł różnicy, które trzeba będzie dodatkowo wygospodarować w budżecie.
Okazuje się że resort Elżbiety Rafalskiej nie wziął pod uwagę dwóch zasadniczych czynników. Po pierwsze liczba urodzeń przekroczyła wszelkie oczekiwania. Nie była to wprawdzie zasługa samego programu, jednak w 2016 roku urodziło się ponad 5000 dzieci więcej niż zakładały nawet najbardziej optymistyczne prognozy GUS. Rząd założył, że nie osiągniemy nawet wskaźników przewidywanych przez GUS. Nie jest to jednak zła informacja, ponieważ wskaźnik dzietności w Polsce, nawet po wzroście, należy do najniższych w Europie. Tym co szczególnie obciąży budżet jest pomyłka w ocenie ilości rodzin, które spełnią kryterium dochodowe na pierwsze dziecko. Zakładano, że będzie to 30 procent dzieci do 18 roku życia. Założenie to przyjęto nawet wbrew wynikom profesjonalnych analiz. Tymczasem świadczenia wypłacono na ponad 500 tys dzieci więcej, przez co osiągnęły one udział 60 procent ogółu świadczeń i pociągną w tym roku prawie 1,5 mld zł dodatkowych kosztów. Pokazuje to skalę zaniżania dochodów przez polskie społeczeństwo. Program zachęcił wielu do uciekania się do manipulowania dochodami do tego stopnia, że zrezygnowali z niektórych źródeł utrzymania. W skali całego programu różnice między szacunkami a realna liczba świadczeń przekroczyły 200 tysięcy – 3707 tys. do 3958 tys.
Obserwując przebieg programu 500 plus warto uświadomić sobie, z jak dużą ostrożnością obecni rządzący powinni podchodzić do pieniędzy publicznych. Zawsze może się bowiem okazać, że na programy socjalne znajdzie się znacznie więcej chętnych niż przewidują ich autorzy. Twórcy prawa powinni jednak wyciągnąć z tej lekcji wnioski i stworzyć system, który będzie zachęcał do aktywnej poprawy własnego losu zamiast upowszechniania demoralizującej sztuki zniżania swoich dochodów. Państwo nie ma własnych pieniędzy, a im mniej wysiłku będzie przeznaczane na konstruktywne zajęcia, a więcej na okiełznanie biurokratycznej machiny, tym uboższe będzie całe społeczeństwo. Bogactwo narodów zostało bowiem zbudowane na pracy, o czym wielu urzędników zapomniało, zresztą ze szkodą dla wszystkich Polaków.
Źródło: Gazeta Prawna
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU