Choć polski program elektromobilności, o którym tak często mówi wicepremier i minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki, ciągle jest w fazie projektowania prototypu, to można zaryzykować twierdzenie, że postawienie akurat na e-samochody i objęcie państwowym patronatem właśnie tej dziedziny motoryzacji to krok w dobrą stronę. W Pulsie Biznesu możemy przeczytać o zaskakujących prognozach Bostom Consulting Group dotyczących przyszłości rynku motoryzacyjnego w segmencie samochodów elektrycznych.
Okazuje się, że na światowym rynku elektromobilności już na początku lat 20, czyli za ok. 3 lata dojść może do dużego przełomu jeśli chodzi o ceny i dostępność takich pojazdów.
— Przygotowaliśmy globalną analizę, w ramach której badaliśmy rynki wielu krajów świata, biorąc pod uwagę lokalne uwarunkowania, czyli np. ceny ropy naftowej i średni przebieg aut. Uważamy, że w Europie na początku lat 20. dojdzie do przełomu, jeśli chodzi o koszty — samochód elektryczny stanie się tańszy w użytkowaniu od samochodu spalinowego podobnej klasy. Ten moment jest bliżej, niż się wszystkim wydaje — mówi Tomasz Kędzierski, menedżer w BCG.
Ekspert przewiduje, że do 2030 r. ponad połowę sprzedaży nowych samochodów w Europie będą stanowiły samochody o napędach alternatywnych, z czego blisko połowę stanowić będą samochody wyłącznie elektryczne. Zdaniem Piotra Zaremby z Electro- -Mobility, prognozy BCG są wyjątkowo optymistyczne. Tomasz Kędzierski przekonuje jednak, że taki będzie efekt wielkiej mobilizacji zachodnich koncernów motoryzacyjnych, które w ostatnim czasie ogłosiły „elektryczne” strategie. General Motors zamierza do 2020 r. mieć w ofercie 10 elektrycznych modeli, Volkswagen — 30, ale do 2025 r., a BMW chce do 2025 r. osiągać na elektrycznym rynku aż 25 proc. przychodów.
Istotną kwestią jest cena baterii do takich pojazdów oraz oczywiście kwestia dostępności infrastruktury technicznej, która pozwoli użytkownikom swobodnie doładować samochód, jeśli zajdzie nagle taka potrzeba. Tu wciąż istnieją spore braki ale i spory potencjał dla inwestorów.
— Z naszych analiz wynika, że baterie po 2020 r. będą taniały w tempie 5-10 proc. rocznie — szacuje Tomasz Kędzierski. Prognozy BCG wskazują też, że rola instrumentów wsparcia zachęcających do zakupu elektryków może się okazać mniej istotna w długim terminie. Polskie Ministerstwo Energii zdaje się podzielać to zdanie, bo pracuje nad aktualizacją projektu ustawy wprowadzającego zachęty i ułatwienia dla aut elektrycznych.
Spadek cen baterii sprawi, że i pojazdy będą bardziej dostępne dla przeciętnego Kowalskiego. Więcej e-samochodów to większy popyt na stacje ładujące. A gdy pojawi się popyt, znajdzie się i podaż. Ekonomii oszukać się nie da.
Źródło: PB
fot. Shutterstock
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU