Kolejny tydzień i kolejna odsłona afery pod zgrabnym tytułem #fakturyKijowskiego. Wczoraj były skarbnik KOD stwierdził, że Mateusz Kijowski nakłaniał go do fałszowania faktur, mających rzekomo potwierdzić zwrot pieniędzy przez firmę, której udziałowcem jest lider Komitetu. Co więcej, księgowy twierdzi, że stanowczo odmówił, gdyż nie chciał łamać prawa, składając jednocześnie zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
Na odpowiedź lidera KOD nie trzeba było długo czekać. Na łamach portalu NaTemat Kijowski wydał oświadczenie, w którym stanowczo zaprzecza powyższym doniesieniom, nazywając je wprost “insynuacjami”, zrzucając wszystko na karb brudnej walki politycznej wewnątrz Komitetu. Lider KOD uważa, że ktoś próbuje za wszelką cenę pogrzebać jego karierę polityczną.
Stawka w grze jest wysoka. Gra toczy się przecież o rząd dusz, czyli o względy wszystkich sympatyków i członków Komitetu. Jest to liczba niemała, zaś chrapka na przywództwo jest w wierchuszce KODu powszechna.
Trzeba sobie jasno powiedzieć – Mateusz Kijowski się skompromitował i jest obecnie całkowicie niewiarygodny. Potwierdzają to zresztą najnowsze rankingi zaufania do polityków, w których Lider KOD szoruje po dnie. Kijowski najpierw twierdził, że nie przyjmował pieniędzy, że jego praca na rzecz Komitetu ma charakter wolontariacki i społeczny. Okazało się to jednak nieprawdą, gdy na jaw wyszła informacja, że firma należąca do lidera Komitetu wystawia KOD-owi seryjne faktury za obsługę informatyczną. Początkowo Kijowski wypierał się jak mógł, by następnie przyznać i stwierdzić, że cała sprawa jest “niezręczna”.
Kijowski na każdym kroku pokazuje, jak bardzo oderwał się od rzeczywistości. Być może status medialnego celebryty przyćmił mu rozum. Szef KOD nie jest jednak jedynym winowajcą całego zamieszania.
Warto zwrócić uwagę, że tłumaczenia pozostałych członków Zarządu Głównego KOD: Radomira Szumełdy, czy Magdaleny Filiks o tym, że nie mieli pojęcia o wystawianych przez firmę Kijowskiego fakturach, są wysoce niewiarygodne.
Nie sposób jest dać wiarę powyższym zapewnieniom. Stawia to zresztą cały Zarząd Główny KOD w trudnym położeniu. Jeżeli faktycznie nie mieli pojęcia o całym procederze, oznacza to, że są niekompetentni i nie kontrolują organizacji, którą zarządzają. Jeśli wiedzieli, to jeszcze gorzej, bo znaczy to, że celowo przymykali oko, licząc, że im się upiecze albo, że będą mogli wyciągnąć tego trupa z szafy i zaatakować nim Kijowskiego, kiedy pojawi się najdogodniejsza sposobność. Lidera KOD nie ma specjalnie co żałować, gdyż sam jest sobie winny, choć członkowie Zarządu Głównego zachowują się jak hieny, które chcą swojego szefa wrzucić pod medialny autobus, w imię partykularnych interesów i walki o władzę.
W związku z powyższym, moim zdaniem odejść powinien nie tylko Kijowski, ale także cały dotychczasowy Zarząd Główny KOD.
Wynika to z prostego założenia – zarówno Kijowski, jak i współpracujący z nim zarząd musieli wiedzieć o całym zamieszaniu, tolerowali je i tym samym ponoszą wspólną odpowiedzialność nie tylko moralną, ale przede wszystkim polityczną. Zresztą tłumaczenia zarówno Kijowskiego, Szumełdy jak i reszty zarządu są obarczone podobnym stopniem wiarygodności, graniczącym z zerem.
Niestety wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że ani Kijowski, ani członkowie zarządu głównego KOD do dymisji się nie podadzą. Nie od dziś wiadomo, że politykę w Polsce robi się na zasadzie: “złapali mnie za rękę, mówię, że to nie moja ręka”. Wygląda na to, że w tym aspekcie Komitet Obrony Demokracji nie różni się niczym od partii politycznych, tak bardzo skompromitowanych w oczach Polaków.
Konia z rzędem temu kto wyjaśni, czym różni się obecna sytuacja w ścisłych władzach KOD, od tego jak rasowi politycy partyjni uciekają od odpowiedzialności.
Czym różni się zachowanie Kijowskiego i spółki od:
- braku wzięcia przez Hannę Gronkiewicz-Waltz odpowiedzialności za aferę reprywatyzacyjną w Warszawie?
- zachowania Nowoczesnej i Ryszarda Petru, którzy wrzucają pod autobus Joannę Szmidt, zaś lider formacji nie ponosi żadnej odpowiedzialności za kolejne wpadki i niezręczności?
- utrzymywania się na ministerialnych stołkach takich niekompetentnych person, jak Antoni Macierewicz, Witold Waszczykowski, czy Mariusz Błaszczak, mimo ciągłych afer lub kompromitacji?
Odpowiem wam: niczym, to samo bagno.
Jest to o tyle przykre, że manifestacje Komitetu zgromadziły dziesiątki, a według niektórych szacunków setki tysięcy ludzi, którzy w dupie mają gierki partyjne, którzy chcieli jedynie zaprotestować przeciwko niszczeniu państwa prawa przez PiS. Sam KOD, jako oddolna siła, pokazał wielokrotnie moc, choć obecnie poprzez zachowania swoich liderów jest ośmieszany i rozmieniany na drobne. W takim wymiarze Komitet jest pożyteczny i potrzebny. Demokracja polega przecież na kontroli władzy ze strony społeczeństwa czy organizacji pozarządowych. A takim oddolnym ruchem społecznym miał być właśnie KOD.
Postawa władz KOD to także woda na propagandowy młyn Prawa i Sprawiedliwości, które od dawna buduje narrację o tym, że Komitet nie ma nic wspólnego z walką o demokrację, a raczej z batalią o utracone wpływy. O ile zarzuty te są absurdalne w odniesieniu do szeregowych koderów, którzy nie kierują się ambicjami politycznymi, to niestety zachowanie Kijowskiego i spółki stanowi dodatkowy wiatr w żagle prorządowej propagandy.
Jeżeli celem Kijowskiego i spółki naprawdę jest walką o demokrację, zachowanie standardów praworządności w kraju i poszanowania zasady trójpodziału władzy, cały zarząd z liderem na czele powinien podać się gremialnie do dymisji.
Jeżeli tego nie zrobią, może się okazać, że wcale nie chodziło o demokrację, a o dorwanie się do pewnego naczynia, z którego świnie zwykły spożywać codzienne posiłki…
fot. Michael Wende/Shutterstock
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU