Patryk Jaki znalazł się w ostatnich dniach pod presją wywołaną sondażem, który wskazywał, że ten powinien zrezygnować z przewodniczenia Komisji Weryfikacyjnej w związku ze swoją walką o władzę w Warszawie. Wiceminister sprawiedliwości zapytany o to wprost na jednej z konferencji prasowych dał popis nadzwyczajnej demagogii i manipulacji słowem.
Patryk Jaki ocenił bowiem, że kandydaci nie są traktowani równo, ponieważ jeśli od niego wymaga się rezygnacji z komisji, to od Rafała Trzaskowskiego powinno się oczekiwać… złożenia mandatu posła. Jeśli jego oponent by tego dokonał, to Jaki poszedłby w jego ślady. Wiceminister zarzucił przy tym dziennikarzowi TVN, że stacja jest nieuczciwa. Polityk powiedział, że na czas kampanii wyborczej z funkcji premiera nie zrezygnowali także ani Donald Tusk, ani Ewa Kopacz. Patryk Jaki zaproponował dziennikarzowi TVN przewrotny zakład stwierdzając, że jeżeli ten przyniesie mu materiał, “który pokazuje, iż TVN pytał premiera Donalda Tuska, czy zrezygnuje z funkcji premiera na czas prowadzenia kampanii wyborczej”, to on wtedy zrezygnuje z funkcji publicznej.
Czy zatem Patryk Jaki stał się przykładem umiarkowania deklarując gotowość do tak dalece idącego kroku? Nic z tych rzeczy. Wiceministrowi łatwo jest rzucać deklaracjami za ultimatum, które z góry wiadomo, że nie zostanie przyjęte. Patryk Jaki ma bowiem ograniczone szanse na zwycięstwo i nie ma zamiaru z czegokolwiek rezygnować, a sprytnym zakładem odwrócił uwagę od sedna problemu i przerzucił piłeczkę do konkurenta.
Tym samym jednak polityk dzierżący tak ważną pozycję w resorcie sprawiedliwości przynosi ujmę tej instytucji. Patryk Jaki odmawia bowiem rozróżnienia innego charakteru okoliczności premiera walczącego o reelekcję, a szefa Komisji Weryfikacyjnej, który jest de facto sędzią osadzającym decyzje swoich konkurentów politycznych. Uczciwość, przejrzystość i niezawisłość powinna nie być tylko domeną sądów, ale także takich organów jak Komisja Weryfikacyjna. Nie podlega bowiem wątpliwości, że kampania wyborcza powoduje stronniczość polityka, która przekłada się na działania i rozstrzygnięcia podejmowane w komisji, które mają określone konsekwencje prawne, majątkowe i wizerunkowe. Z powodu startu w wyborach Jaki stał się pośrednio sędzią we własnej sprawie mogąc dyskredytacji przeciwników. Od Donalda Tuska tez można by było wymagać rezygnacji z funkcji premiera podczas walki o reelekcję jeśli ten posiadałby i korzystał z narzędzi, które mogłyby w złej wierze służyć prześladowaniu przeciwników politycznych. Z tego samego powodu nikt nie będzie oczekiwał rezygnacji z funkcji Mateusza Morawieckiego. Jest to jednak szczegół, który Jaki wolał pominąć.
Walka polityczna jest bowiem brutalna, elity wykorzystują w niej posiadane stanowiska, zasoby publiczne i wizerunek instytucji, które reprezentują. Jednak sprawiedliwość powinna znajdować się poza nawiasem tego wielkiego konfliktu. Brak zrozumienia tej prostej zasady przez wiceministra sprawiedliwości jest najlepszym dowodem na prawdziwe intencje dobrej zmiany, dla której pokrzywdzeni przez reprywatyzację i liczne wady polskiego wymiaru sprawiedliwości są niczym więcej jak tylko narzędziem do osiągania własnych politycznych celów.
Źródło: dziennik.pl
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU