Prawo i Sprawiedliwość udowodniło, w jakiej pogardzie ma tak naprawdę interes polskich pracowników. Dzisiaj nie tylko głosowano ustawę o zakazie handlu w niedzielę, której władza używa jako narzędzia propagandy o swojej rzekomej trosce o tradycyjne wartości i zwykłych ludzi w starciu z potęgą wielkich sieci. Posłowie w mniej głośnym głosowaniu odrzucili bowiem już w pierwszym czytaniu projekt waloryzacji kosztów uzyskania przychodu przez pracowników. Była to okazja do zwrócenia do kieszeni podatnika dodatkowych i należnych środków, posłowie jednak postanowili wycisnąć z obywateli każdą złotówkę. Zmiany miałyby obciążyć budżet na relatywnie niskim poziomie 520 mln zł, jednak kiedy na jeden projekt 20 mld zł to mało, to na inne takie niewielkie środki traktuje się jako rozrzutność. Koszty uzyskania przychodu pracowników stoją bowiem w miejscu aż od 2008 roku, a w tym czasie skumulowana inflacja wyniosła aż 22%. Inicjatorzy projektu – posłowie Kukiz’15 walczyli, aby wyrównać pracownikom powyższą stratę.
Dziś prawo przewiduje możliwość rozliczania kosztów uzyskania przychodu na poziomie: do 1335 zł rocznie dla pracowników z jedną umową o pracę; do 2002 zł 5 gr dla pracowników zatrudnionych na więcej niż jednej umowie o pracę; do 1668 zł 72 gr dla pracowników dojeżdżających do miejsca zatrudnienia, którzy nie otrzymują tzw. dodatku za rozłąkę. Najwięcej, bo do 2502 zł 56 gr przysługuje pracownikom zatrudnionych na więcej niż jednej umowie o pracę, którzy dojeżdżają do miejsca zatrudnienia, a równocześnie nie otrzymują tzw. dodatku za rozłąkę.
Projekt przepadł po wniosku PiS o odrzucenie, za którym zagłosowało 225 posłów. Wiceminister finansów Leszek Skiba argumentował, że lepszym rozwiązaniem jest podniesienie kwoty wolnej, stąd rząd jest przeciw. Wyliczenia resortu mówiły, że dzięki rządowej podwyżce kwoty wolnej podatnicy zyskają 650 mln zł, czyli więcej niż oferuje Kukiz.
Jest to niesamowita hipokryzji rządzących. W rzeczy samej podwyżka kwoty wolnej jest lepszym rozwiązaniem, ale rząd żadnej nie zaoferował. Jeśli podzielimy równomiernie 650 mln zł na 16,5 mln pracowników, to każdy z nich zyskał 39,5 zł w roku, czyli 3,4 zł miesięcznie. Biorąc pod uwagę rozliczających się na zasadach PiS emerytów i rencistów, to ta kwota staje się jeszcze mniejsza. Jest to nadzwyczaj nieśmieszny żart w wykonaniu elity władzy. Rząd złamał swoją sztandarową obietnicę o kwocie wolnej, kiedy to realną zmianę zastąpiono powyżej opisaną reformą “potworkiem”. PiSowska kwota wolna jest bowiem najniższa w Europie, co powinno zamknąć dyskusję w tym temacie. Projekt Kukiz’15 mający na celu podwyżkę kwoty wolnej został także odrzucony. Co więcej, jak wiemy mechanizm rządowej podwyżki kwoty był skonstruowany tak, aby w rzeczywiści skorzystały na niej tylko osoby pracujące w niepełnym wymiarze godzin, nawet słabo płatne etaty zostały bowiem poszkodowane. O ile projekt zmian w kosztach uzyskania przychodu Kukiz’15 był sensowny, ponieważ aktualizował stan prawny do obecnych realiów, to działania rządu świadczą o pogardzie dla inteligencji przeciętnego wyborcy.
Prawdziwym obliczem troski państwa w obecnych realiach staje się metoda dziel i rządź. Zabrać pracownikowi jak najwięcej w coraz to nowych podatkach, a potem część tych środków zwracać łaskawie w bogatym wachlarzu świadczeń socjalnych. Gospodarcze i społeczne konwencję takiej polityki są jednak długoterminowo katastrofalne.
Źródło: gazetaprawna.pl
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU