Kwestia ułaskawienia byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego oraz jego współpracowników jeszcze przed ich prawomocnym skazaniem wciąż budzi duże emocje. Rozpatrzenie sprawy w trybie sądowych instancji zostało decyzją Sądu Najwyższego zawieszone do czasu rozpatrzenia wyimaginowanego sporu kompetencyjnego pomiędzy prezydentem a Sądem Najwyższym. O tym dlaczego spór jest wyimaginowany pisaliśmy już wielokrotnie na łamach naszego portalu. Zresztą, sami politycy PiS niespecjalnie się kryją z tym, że marszałek Kuchciński zgłaszając do posłusznego władzy wykonawczej Trybunału Konstytucyjnego zrobił to przede wszystkim po to, by ułaskawienie Kamińskiego pozostało w mocy.
Niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska tj. czy zdecyduje się szybko zamknąć sprawę potwierdzając prawo prezydenta do działania poza granicami konstytucji, czy jednak postanowi przekładać rozstrzygnięcie przedmiotowego sporu na wieczne nigdy, strony postępowania przed TK przedstawiają swoje stanowiska. Do tego prezentowanego przez Kancelarię Prezydenta dotarli dziennikarze Gazety Prawnej. I tu, zgodnie z przewidywaniami prezydent Duda stoi na stanowisku, że Sąd Najwyższy przekroczył swoje kompetencje wydając 31 maja 2017 r. uchwałę (sygn. akt I KZP 4/17). W przekonaniu prezydenta nie istnieje żaden organ, który byłby władny zanegować decyzję głowy państwa w przedmiocie zastosowania prawa łaski. Prerogatywa ta nie podlega bowiem kontroli sądowej, a jej granice wyznaczają jedynie zapisy Konstytucji.
I tu prawnicy prezydenta (bo nie chce mi się wierzyć, że sam pisał to stanowisko) de facto przyznali rację sędziom Sądu Najwyższego. Tak się bowiem składa, że uchwała z 31 maja nigdy nie miała na celu odwrócenia faktu ułaskawienia Mariusza Kamińskiego et consortes, a jedynie zaznaczenie, że sposób w jaki skorzystał z niego prezydent Andrzej Duda stoi w wyraźnej sprzeczności właśnie z szeregiem norm konstytucyjnych. To właśnie naruszenie konstytucyjnych zasad równowagi władz, legalizmu czy równości stron w postępowaniu sądowym wytknął Sąd Najwyższy w swojej uchwale, o czym PiS usilnie nie chce Polakom przypominać.
Czego PiS nam nie mówi w związku z uchwałą Sądu Najwyższego?
Jeśli dziś stanowisko prezydenta jest takie, że to Konstytucja stanowi granicę, której stosując prawo łaski głowa państwa przekraczać nie może, to treść uchwały sędziów Sądu Najwyższego, uprawnionych na mocy tejże Konstytucji do przedstawiania wiążących interpretacji zagadnienia prawnego właśnie te granice wyznaczyła.
Oczywiście, w obecnej rzeczywistości politycznej, twarde fakty dotyczące popełnienia przez prezydenta deliktu konstytucyjnego nie będą miały specjalnego znaczenia, bowiem skład orzekający w Trybunale Konstytucyjnym i tak zostanie dobrany spośród sędziów jednoznacznie władzy sprzyjających. Rozstrzygnięcie będzie zgodne z oczekiwaniami władzy, czyli zgodne z ujawnionym przez Gazetę Prawną stanowiskiem prezydenta. A że jak właśnie wykazaliśmy, ta treść potwierdza słuszność uchwały Sądu Najwyższego, to przyjmując je Trybunał Konstytucyjny zalegalizuje złamanie Konstytucji. Ot taki paradoks.
Źródło: Gazeta Prawna
fot. Shutterstock/Drop of Light
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU