Coraz bardziej realna wydaje się rzeczywistość, w której tysiące młodych Polaków zamiast rozpocząć naukę w polskich liceach, zmuszonych zostanie do emigracji i podjęcia nauki poza granicami kraju. Taka sytuacja, spowodowana jest tragiczną reformą szkolnictwa rządu Prawa i Sprawiedliwości. Wściekłość rodziców na tę sytuację może wręcz pogrążyć obecny rząd, ale co gorsza sprawić, że zawiedziona młodzież nie zechce powrócić do kraju, który tak ich zaniedbał i zawiódł.
Na początku tego tygodnia Andrzej Stanisławek, wtedy jeszcze wiceminister nauki, tak komentował sytuację możliwego braku miejsc w szkołach dla wszystkich uczniów: “Nie wiem, czy jest jeszcze na to szansa, ale może uczniowie, którzy nie dostali się do żadnej szkoły, mogą poszukać odpowiedniej za granicą”. Zaraz po tej wypowiedzi podał się do dymisji, ale to niestety nie znaczy, że był w błędzie… Jego wypowiedź nie dość, że może okazać się prorocza, to jeszcze mieć o wiele gorszy wpływ niż mogłoby mu się to pierwotnie wydawać. Jak wynika bowiem z badania przeprowadzonego przez Dziennik.pl, jeszcze nigdy nie było wśród rodziców tak dużego zainteresowania wyjazdami. Przytaczane tutaj są słowa Moniki Astrabas z JPEdukacja, która mówi: “Mamy ogromny wzrost zainteresowania wyjazdami do szkoły średniej za granicą z powodu reformy. W tym roku posypała się masa pytań, część dzieci już ma zorganizowane wyjazdy”.
Niestety Ministerstwo Edukacji wciąż nie zauważa tego problemu. Natomiast powtarzane niczym mantrę, że reforma edukacji okazała się niebywałym sukcesem, nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Dziś, gdy znamy już wyniki matur i rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych (dla niektórych ponadpodstawowych), widać gołym okiem, że efektem działania Anny Zalewskiej jest zrujnowana przyszłość i dramat tysięcy młodych ludzi z dwóch roczników, którzy mimo wielkich aspiracji i dobrych wyników w nauce nie mogą zrealizować swoich ambicji w wybranej szkole. Jak informuje Polsat News, nawet kilka tysięcy uczniów w całym kraju nie dostało się do żadnej szkoły. Władze miast zapewniają, że będą szukać rozwiązań a przed absolwentami rekrutacja uzupełniająca. Tyle tylko, że uczniowie będą musieli zadowolić się tym, co zostanie, o niższym poziomie czy w ogóle o innym niż wymarzony profilu.
Dramatyczna sytuacja jest przede wszystkim w dużych miastach. W Krakowie zabrakło miejsc dla ponad 2 tys. absolwentów.
“W związku z tym, że mam podwójny rocznik, już od ubiegłego roku mówiłam, że należy spodziewać się większej liczby uczniów rozczarowanych wynikami rekrutacji. Ale należy pamiętać, że nigdy nie mieliśmy sytuacji, aby wszyscy uczniowie dostali się do tych szkół, które wskazują jako pierwszą, dlatego prosiliśmy o staranne wybieranie także kolejnych placówek” – powiedziała wiceprezydent Krakowa ds. edukacji Anna Korfel-Jasińska.
Co ciekawe, partia rządząca nie ma sobie nic do zarzucenia i winą za taki stan rzeczy obarcza samorządy. Sama Anna Zalewska z kolei wije sobie ciepłe gniazdko na brukselskich salonach, oczekując na pierwszą sowitą wypłatę w unijnych srebrnikach. Wściekłość rodziców rozczarowanych dzieci może jednak odbić się Prawu i Sprawiedliwości czkawką.
Już za kilka miesięcy będą przecież wybory, gdy swą złość będzie można uzewnętrznić przy urnie wyborczej. Tu nie pomoże nachalna propaganda czy zaklinanie rzeczywistości, bowiem fatalne efekty przepychanej wbrew zdrowemu rozsądkowi reformy każdy będzie widział na własne oczy. Uderzenie w przyszłość naszych dzieci i urządzanie ich życia przez władzę (rządzący nie ukrywają, że są zwolennikami zwiększenia ilości uczniów zawodówek i techników) musi wywołać stosowną reakcję społeczeństwa.
Opozycja nie może tego zmarnować i wykorzystać fakt pełnienia władzy w szeregu samorządów, by pomóc rozczarowanym uczniom, uwalniając ich z opresji, w jaką wpędził ich rząd PiS. To się z pewnością opłaci. Natomiast jeżeli obecny rząd nie zareaguje, to może zostać zapamiętany z tego, że za jego kadencji młodzież zmuszona została do wyjazdu z kraju.
Źródło: dziennik.pl
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU