Czy według Pana poparcie pozostałych kandydatów może być wadliwe, wziąwszy pod uwagę, że nie musieli zbierać podpisów od nowa?
Myślę, że te zasady wyborcze są dosyć wadliwe i gdyby ktoś się uparł, mógłby je w sądzie zakwestionować i nowe wybory można krytykować z punktu widzenia zgodności z konstytucją. Być może PiS uchwalając takie a nie inne przepisy chciał przygotować sobie furtkę, żeby niekorzystny dla siebie wynik wyborczy zaskarżyć do Sądu Najwyższego. Mam jednak nadzieję, że Kaczyński się na to nie odważy i uzna werdykt wyborczy. Dlatego mimo wątpliwości na te wybory trzeba koniecznie iść.
Co się Pana zdaniem stało z kampanią Andrzeja Dudy, że kandydat zaczyna ośmieszać się tak memogennym programem jak oczko wodne+ w każdym domu? Czy Pana zdaniem jest to efekt zmęczenia długą kampanią, czy raczej brak pomysłu na kampanię? A może niedobór środków na kolejne obietnice?
Ja bym powiedział tak, że Duda jaki jest, każdy widzi. On się w tej kampanii specjalnie nie zmienił i jest to ta sama osoba z tymi samymi śmiesznościami i głupstwami, które widzieliśmy przez ostatnie pięć lat. Być może opinia publiczna lub pewna jej część stała się na to bardziej wyczulona, ale dla zwolenników obecnego prezydenta takie zachowania to nadal jest dowód, że jest to „swój chłop”. Prezydent lubi uchodzić za takiego trybuna ludowego, co dobrze trafia do wyborców PiS-u. Z tych wszystkich niemądrych propozycji nie dowiedzieliśmy się o nim niczego nowego, gdyż podobne głupstwa gadał przez pięć lat i nie skutkowało to spadkiem poparcia.
Sądzę, że obecnie większym wyzwaniem dla Andrzeja Dudy jest to, że utożsamił się z polityką rządu, która szczególnie teraz w czasie pandemii, ma więcej krytyków niż zwolenników. To zresztą widać z arytmetyki z ostatnich wyborów parlamentarnych, że głosów oddanych na opozycję było zdecydowanie więcej, niż na Zjednoczoną Prawicę. A więc widać, że ta Polska NIE-PiS jest większa, tylko jest podzielona. Pytanie brzmi, czy w II turze zwolennicy opozycji będą potrafili swoje animozje między kandydatami przezwyciężyć i zagłosować na tego kandydata, który wejdzie do II tury razem z Andrzejem Dudą.
Pięć lat temu kampania Bronisława Komorowskiego zapowiadała się dobrze i sondaże dawały mu zwycięstwo. Andrzej Duda też w walce o reelekcję początkowo miał wyraźną przewagę. W sumie tylko jeden prezydent wywalczył sobie dwie kadencje. Czy Pałac Prezydencki w jakimś sensie „zabija” entuzjazm kandydata do reelekcji i zmniejsza jego szanse?
Zwykle prezydent, który walczy o reelekcję ma pewną przewagę, ale w Polsce jest z tym inaczej. Jedną kadencję miał Lech Wałęsa. Lech Kaczyński był na najlepszej drodze do przegrania walki o II kadencję, zanim wydarzył się wypadek w Smoleńsku. Oni obaj zrobili wiele, żeby opinii publicznej przestać się podobać. Moim zdaniem przypadek Bronisława Komorowskiego był szczególny, gdyż Komorowski stracił swoje poparcie dopiero na końcu udanej kadencji. Dwie sprawy były tu istotne. Pierwsza to było wejście do gry Pawła Kukiza, który uaktywnił wyborców anty-establishmentowych, którzy w II turze poszli w dużej części głosować na Andrzeja Dudę. Dla mnie najważniejsze jest jednak to, że to Komorowski, a nie Kaczyński, stał się ofiarą tego, co publicyści i politycy PiS nazywają „przemysłem pogardy”. Wobec Komorowskiego po raz pierwszy w Polsce uruchomiono na szeroką skalę technologię niszczenia osoby publicznej. W tej kampanii zastosowano różne, jak na Polskę, nowoczesne techniki propagandowe – chodzenie za kandydatem i czekanie na jego wtopę, a następnie nagłaśnianie i często przekręcanie jakichś niezręcznych sformułowań, a przez to zohydzanie kandydata w oczach potencjalnych wyborców. Sztabowcy Komorowskiego tego się nie spodziewali i nie potrafili sobie z tym poradzić. Dzisiaj więcej wiemy o tych mechanizmach oraz o osobach, które były odpowiedzialne za tego typu działania w kampanii Dudy. Moim zdaniem ten casus Komorowskiego jest przełomowy w polskiej polityce, gdyż użyto nowych metod prowadzenia kampanii po raz pierwszy w tak skuteczny sposób, a teraz PiS to doskonali i próbuje użyć tych samych sztuczek w stosunku do Rafała Trzaskowskiego.
Obecna kampania będzie jedną z najważniejszych kampanii prezydenckich po 1989 roku. Czy Pana zdaniem powinny pojawić się w niej wątki o powiązaniach politycznych Andrzeja Dudy z Chinami?
Moim zdaniem te wątki należałoby wyświetlić jak najszybciej, gdyż są bardzo liczne i przez Tomasza Piątka i Marcina Celińskiego bardzo dobrze udokumentowane w ich książce „Duda i jego tajemnice”. Dziwię się natomiast pewnej „ostrożności” wielu mediów maistreamowych, które nie podnoszą tych kwestii, szczególnie teraz po epidemii, kiedy rola i wpływy Chin stały się polem dyskusji w całej Europie i w USA. Tak jak 4-5 lat temu dużo mówiliśmy o propagandzie i wpływach rosyjskich, tak teraz Chiny wskazuje się jako źródło potencjalnego zagrożenia dla demokracji liberalnej i całego Zachodu, i to nie tylko w sensie gospodarczym i militarnym, a polityczno – propagandowym. Te opisywane związki Andrzeja Dudy z urzędnikami chińskiego reżimu są ogromnie niepokojące, gdyż de facto mogą zagrozić naszym sojuszom i naszemu miejscu w Unii Europejskiej i NATO, gdyż Chiny, podobnie jak Rosja, mają na celu osłabienie instytucji świata zachodniego. Przed wyborami te pytania powinny być zadawane, a jeżeli prezydent nie ma nic sobie do zarzucenia, to powinien to nam jak najszybciej wyjaśnić. Natomiast milczenie Dudy i pojawiające się kolejne wątki w które są zamieszane Chiny, jak historia z nieatestowanymi maseczkami i sprzętem ochronnym sprowadzonymi z pompą wynajętym Antonowem tylko bardziej uwiarygadniają pytania o związki prezydenta z chińskim reżimem.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU