Mimo, że za oknami szaruga i temperatura Polaków nie rozpieszcza, to politycznie ten poniedziałek od samego rana rozgrzewa komentatorów i publicystów.
Z ust nie schodzi kwestia sierot z Aleppo, które prezydent Sopotu chciał przyjąć do swojego miasta, a na co rzekomo zgody nie wyraził rząd Beaty Szydło. Rzekomo, bowiem przedstawiciele rządu stoją na stanowisku, że cała ta sprawa to prymitywna prowokacja polityka PO z Sopotu, który najpierw w ogólnym piśmie nie sprecyzował o ile osób z Syrii chodzi ani o tym, że to sieroty pozbawione rodziców, by później wykorzystywać zachowawczą odpowiedź rządzących jako oręż w walce politycznej. W proteście przeciwko takiej narracji ze studia Radia Zet wyszedł minister od internetowego hejtu, Paweł Szefernaker i zrobił to co najlepiej potrafi – zarządził internetową akcję prawicowych hejterów pod hashtagiem #ZetkaNieKłam, do tego dodał coś o tym, że współprowadząca program jest autorką jednego z najgorszych kłamstw smoleńskich i się kręci. Prawica twierdzi, że afera była wyssana z palca i rozdmuchana bez żadnych podstaw, opozycja natomiast wciąż strzela z dział rządowym brakiem współczucia dla sierot. Oburzenie prawicy na tę prowokację po prostu śmieszy. Jak Kali kraść krowę to dobrze, jak Kalemu ukraść krowę to źle.
Na innym froncie informacyjnej gorączki znajduje się kwestia ustawy metropolitalnej, którą firmuje swoją twarzą poseł Jacek Sasin. Mimo, że jej zapisy łamią podpisaną przez Polskę Europejską Kartę Samorządu Lokalnego, wprowadzane są bez żadnych konsultacji z mieszkańcami społeczności lokalnych i są oczywistą, prymitywną próbą odzyskania władzy w stolicy, Jacek Sasin zapowiada, że nie cofnie się o krok. Burmistrzowie i wójtowie zainteresowanych gmin potwierdzają, że sposób procedowania ustawy jest niepoważny i nie pozwolą podjąć decyzji bez konsultacji z nimi. Nawet prezes PiS zauważył chyba, że ta zasłona dymna jednak nie skutkuje i zaczął przebąkiwać o istotnych zmianach w treści ustawy. Może pójdzie po rozum do głowy i zamiast włączać 32 ościenne gminy, po prostu zaproponuje ustawę, która imiennie wskaże Jacka Sasina na prezydenta Warszawy. Bo przecież o to chodzi, prawda?
A skoro już mowa o nieskutecznej zasłonie dymnej, to nie udało się przykryć piętrzącego się problemu Prawa i Sprawiedliwości z chłopcem „przed którym drżą wojskowi”, jak powiedział doradca prezydenta, prof. Zybertowicz. Coraz gorętsze stają się doniesienia o prawdziwym charakterze jego posługi dla ministra Macierewicza jak i dla prezesa Kaczyńskiego. Pamiętajmy jednak, że pan Misiewicz to ekspert od dezinformacji, grożącej bezpieczeństwu państwa. Skoro ujawnienie pewnych spraw mogłoby władzy zaszkodzić, to taką informację należy uznać za dezinformację i zwalczać. Pewnie dlatego minister Macierewicz zdementował nieoficjalne informacje Radia RMF FM o tym, że Bartłomiej Misiewicz opuszcza MON i zapowiedział podjęcie kroków prawnych oraz skierowanie do prokuratury i służb specjalnych podejrzenia popełnienia przestępstwa rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o rzeczniku MON. Bo to z pewnością temperaturę obniży i zniechęci do dociekania, skąd tak silna pozycja 27 letniego byłego pracownika apteki z Łomianek.
Prezes PiS, zarządzając państwem przez kryzys, z tylnego fotela, zaczyna chyba mieć coraz większy ból głowy. Dobrał wykonawców wiernych, ale miernych. A my? Kupmy popcorn i obserwujmy. To się musi wywalić.
fot: flickr/ P.Tracz
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU