Podczas gdy cała Polska żyje sprawą Misiewicza i relacji Macierewicz-Kaczyński, w cieniu całego zamieszania światło dzienne ujrzały dane o stanie realizowanych programach badań naukowych na rzecz obronności państwa. Okazuje się, że wiele kluczowych dla rozwoju polskiej armii projektów napotkało liczne bariery biurokratyczne i techniczne, przez co mamy obecnie do czynienia z opóźnieniami liczonymi już nie tylko w miesiącach, ale i latach. Macierewicz może opuścić pełnione stanowisko, ale wyrządzone szkody są nieodwracalne.
W związku z tragicznym obrazem sytuacji Ministerstwo Obrony próbowało unikać publikowania szczegółowych informacji o postępie prac, do których zostało zmuszone dopiero przez interpelację posła, byłego ministra obrony, Tomasza Siemoniaka.
Już za poprzedniego rządu rozpoczęto prace rozwojowe nad takimi kluczowymi zadaniami jak radary na potrzeby różnych elementów polskiej obrony przeciwlotniczej, nowe wozy bojowe i transportery opancerzone.
Jawna niekompetencja w MON?
Z odpowiedzi ministerstwa wyłania się chaos organizacyjny. Projekty są opóźnione o kilkadziesiąt miesięcy od pierwotnych harmonogramów, a rekordzista – dywizjonowy moduł ogniowy 155 mm armatohaubic samobieżnych kryptonim Kryl – 56 miesięcy. Większość z nich już w 2016 roku miała mieć przygotowane projekty techniczne, jednak realizacja cały czas odsuwa się w czasie.
Za opóźnienia resort wini głównie rozpoczęty przez poprzedni rząd, a trwający aż półtora roku (21 listopada 2014 r. – 1 czerwca 2016 r. ) przegląd projektów, “w ramach którego przedstawiciele resortu obrony narodowej sformułowali rekomendacje mające na celu dostosowania ich do potrzeb Sił Zbrojnych RP”.
Jednak to nie jedyne problemy MON. W projektach roi się od opóźnień w przyjmowaniu podstawowej dokumentacji takiej jak Wstępne Założenia Taktyczno-Techniczne (WZTT). Problemy sprawia także wywiązywanie się wykonawców ze zobowiązań. W przypadku prototypu radaru wielofunkcyjnego kierowania ogniem – kryptonim Wisła okazało się, że wykonawca nie ma zdolności do seryjnej produkcji opracowanego sprzętu. Inny radar o kryptonimie Narew ma trudności z niedoszacowanymi kosztami prac i technicznymi trudnościami z integracją dużej ilości modułów w ograniczonej przestrzeni anteny.
Ministerstwo argumentuje, że prowadzi prace naprawcze, które doprowadzą do “pozyskania sprzętu wojskowego odpowiadającego oczekiwaniom i wymaganiom Sił Zbrojnych RP, a nie możliwościom czy interesom potencjalnego wykonawcy lub producenta”.
Jednak w konsekwencji MON zaczął zmieniać wymagania względem projektów w czasie ich trwania, co automatycznie zaowocowało dodatkowymi opóźnieniami (np. przy projekcie nowego Wozu Wsparcia Bezpośredniego – kryptonim Gepard – 2 lata).
Obecna sytuacja w pracach naukowych jasno wskazuje, że przed Polską długa droga, aby móc technicznie konkurować z innymi dużymi państwami. Podczas gdy minister obiecuje tysiące dronów czy kolejne fikcyjne międzynarodowe konsorcja, to właśnie polska myśl techniczna płaci cenę za zaniedbania władzy. Powstały chaos wymaga jak najszybszej naprawy, ponieważ prowadzone projekty są strategiczne z punktu widzenia modernizacji polskich sił zbrojnych, a każdy rok opóźnienia oznacza nie tylko większe koszty, ale również osłabienie bezpieczeństwa Polski. Widać wyraźnie, że nadzór nad pracami badawczymi zawiódł i wymaga zmian, jednak czy armia pogrążona w czystkach kadrowych i z kierownikiem zajętym polityczną wojną jest do tego zdolna?
źródło: DziennkiZbrojny
fot. P.Tracz/flickr
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU