Trzeba uczciwie przyznać, że nauczyciele i reprezentujący ich interesy Związek Nauczycielstwa Polskiego, ogłaszając planowany strajk w polskich szkołach na ponad miesiąc przed wyznaczonym terminem, dali rządowi Prawa i Sprawiedliwości oraz dyrektorom poszczególnych placówek oświatowych bardzo dużo czasu, by wypracować w sprawie ich postulatów zadowalające ich porozumienie. Środowisko licytuje wysoko i wykorzystuje najbardziej radykalną metodę, bowiem jak słusznie zaznaczał w ostatnich dniach Sławomir Broniarz, szef ZNP, każda inna forma protestu zostałaby zignorowana przez rządzących. Zresztą warto zauważyć, że tylko radykalne metody protestu, czyli zagrożenie paraliżem funkcjonowania danego obszaru działalności państwa (pokazali to policjanci chorzy na tzw. “psią grypę”) daje szanse na realny dialog z władzą. Innych argumentów Zjednoczona Prawica przecież nie uznaje.
Niestety, jak należało się spodziewać, ze środowiska partii rządzącej znów zaczynają płynąć głosy, mające na celu obrażanie polskich nauczycieli i przerzucania na nich odpowiedzialności za chaos w systemie oświaty. Dziś na takie przedstawianie sprawy zdecydowała się minister Anna Zalewska, która była gościem Konrada Piaseckiego w TVN24.
‚Negocjacje, rozmowy polegają na tym, że spotkamy się w pół drogi, w pół kroku. Rząd, Ministerstwo Edukacji, Finansów zrobiło kilka kroków, natomiast powiedzmy, że prezes Broniarz, który był tylko raz, na jednym z kilkudziesięciu spotkań ze związkami zawodowymi wtedy, kiedy państwo widzieli pana prezesa w żółtej kamizelce, pan Broniarz mówi: 1000 zł, ale to nie jest 1000 zł, dlatego że to 1000 zł do kwoty bazowej, czyli 2000 zł. To są pierwsze kroki zapowiedziane przez rząd i zobowiązania do tego, żeby na stałe następował wzrost” – mówiła szefowa MEN
Minister pytana, czy przed 8 kwietnia jest w stanie wywalczyć większe podwyżki dla nauczycieli, odpowiedziała: – Zachęcam związki zawodowe do dalszych rozmów. – Przyspieszyliśmy. W tym roku było przeznaczonych 2 mld 800 mln zł. Oprócz tego, od września dodatkowy miliard. W historii nie było takich podwyżek w takim tempie – dodała. Skala planowanych protestów wyraźnie jednak przeczy tezom stawianym przez szefową resortu oświaty.
❗️8 kwietnia ponad 90 proc. krakowskich szkół samorządowych szykuje się do strajku nauczycielskiego. Tak wyglądają prognozy w innych województwach według @gazeta_wyborcza . Jak widać determinacja u nauczycieli jest bardzo duża. #Strajk #ZNP pic.twitter.com/VfY8xa2SKY
— Bogdan Klich (@BogdanKlich) March 5, 2019
Minister Zalewska uważa, że pełną odpowiedzialność za to, co wydarzy się w czasie kwietniowych egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasistów ponoszą sami nauczyciele i członkowie związków zawodowych.
– Jesteśmy w sytuacji, w której związki zawodowe biorą odpowiedzialność za to, co ewentualnie może się wydarzyć – stwierdziła szefowa MEN – Wierzę po prostu nauczycielom, jestem urlopowanym nauczycielem. Jestem z systemu edukacji. Wiem że oddaliśmy nauczycielom wszystko to, co zabrali nasi poprzednicy – mówiła dalej. Pytana, czy strajk może wpłynąć na to, że nie odbędą się kwietniowe egzaminy, szefowa MEN odpowiedziała: – Jestem przekonana i chcę uspokoić rodziców: egzaminy się odbędą. Wierzę w odpowiedzialność związków zawodowych i nauczycieli.
Na tę skandaliczną wypowiedź błyskawicznie odpowiedziało same ZNP, podkreślając że prawo do strajku to jedno z podstawowych wolności zagwarantowanych w prawie międzynarodowym, jak i krajowym. Zdaniem związkowców pełną odpowiedzialność za to, co dzieje się w szkołach w wyniku reformy edukacji spoczywa na autorze tej zmiany czyli na Annie Zalewskiej.
Odpowiedzialność za to co się dzieje w szkołach w wyniku reformy spoczywa na autorze tej zmiany, czyli na @_AnnaZalewska
MAMY PRAWO DO STRAJKU!
Prawo do strajku jest jedną z podstawowych wolności zagwarantowanych w prawie międzynarodowym, jak i krajowym.https://t.co/ASoUNtrvk3— ZNP (@ZNP_ZG) March 5, 2019
Konrad Piasecki spytał także Annę Zalewską o kwestię jej startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego, która powszechnie odbierana jest jako ucieczka przed gigantycznym chaosem, do którego doprowadziła firmowana przez nią reforma edukacji.
– Chcę przypomnieć, że to nie żaden exodus, żadna ewakuacja, Bruksela jest bardzo bliska, a ja nie jestem w wieku emerytalnym. W związku z tym chcę być bardzo aktywna. Przed nami wybory. Myślę, że pan redaktor pamięta i nasi widzowie, że w 2016 roku, w listopadzie otrzymałam mandat eurodeputowanej. Przez premiera Kaczyńskiego i premier Szydło zostałam poproszona żeby tego mandatu nie podejmować i przeprowadzić trudne reformy – stwierdziła. Dziś można jedynie żałować, że pani Zalewska jednak tej prośby posłuchała. Dziś sytuacja polskich uczniów mogłaby być znacznie lepsza.
Źródło: TVN24/300polityka
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU