Wicepremier rządu i minister kultury i dziedzictwa narodowego, Piotr Gliński nazywa telewizję publiczną “dobrem publicznym” i zwraca się z gorącym apelem do wszystkich Polaków, aby racjonalnie i spokojnie podejść do tematu abonamentu radiowo – telewizyjnego, być uczciwym i ten abonament po prostu płacić. Trudno traktować takie apele poważnie, zwłaszcza gdy ktoś ma na tyle dużo samozaparcia, by codziennie oglądać propagandowy dziennik rządowy, w którym wychwalanie rządu i jego błogosławionego wpływu na wzrost dobrobytu Polaków przeplatany jest kłamliwym i tendencyjnym nawalaniem w opozycję. Telewizja publiczna od kiedy rządy w niej przejął bulterier PiS, Jacek Kurski z “dobrem publicznym” nie ma nic wspólnego i trzeba przyznać, że minister ma tupet udając, że jest inaczej.
Kilka miesięcy temu szef Rady Mediów Narodowych, Krzysztof Czabański mówił o pilnej potrzebie zasilenia finansowego mediów publicznych. Zwrócił też uwagę, że opieszałość we wprowadzeniu nowego sposobu poboru abonamentu sprawia, że stają się współwinni fatalnej sytuacji finansowej TVP. Niedawno pisaliśmy że państwo jest bezsilne w walce z unikającymi płacenia tego parapodatku, więc musi pilnie coś w tej kwestii zrobić. Stąd zapewne ten kuriozalny apel ministra Glińskiego oraz przyspieszenie prac nad nową ustawą abonamentową, która ma pojawić się w Sejmie w przeciągu 3-4 tygodni. A ustawa ta ma wprowadzić obowiązek udzielania danych o swoich klientach przez sieci kablowe i satelitarne, co większości klientów stanowczo się nie podoba. Stawka w wysokości 8 złotych miesięcznie to też bardziej przejaw łatania bieżącej dziury w systemie niż wynik racjonalnych kalkulacji. Słusznie zwrócił uwagę Sławomir Neumann z Platformy Obywatelskiej, że obecnie telewizja publiczna to bardziej telewizja pisowska, więc jeśli brakuje w niej pieniędzy przez nieodpowiedzialne zarządzanie spółką przez Jacka Kurskiego, to niech wsparcie pochodzi z pieniędzy partyjnych, nie z kieszeni Polaków. Przypomnijmy, że luka w budżecie TVP to już ponad 180 milionów złotych.
A tymczasem Jacek Kurski nie stroni od przyznawania niemałych premii pracownikom partyjnych mediów, co niedawno ujawniła Dominika Wielowieyska z Gazety Wyborczej. Na odręcznej notatce Jacka Kurskiego ujawniono kwoty od 10 do 40 tys. dla najbardziej posłusznych pracowników. Co ciekawe, na liście brakuje Marzeny Paczuskiej, Samuela Pereiry czy tak bardzo harującej ku chwale partii rządzącej, Ewy Bugały. Może, gdy już wejdzie w życie nowa ustawa abonamentowa, znajdzie się na premie i dla nich. Póki co muszą się jeszcze bardziej postarać, co pewnie trudu im nie sprawi. W końcu w szerzeniu partyjnej propagandy sprawdzają się rewelacyjnie.
fot. TVP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU