Był sen o Hollywood, a jest w pewnym sensie blamaż. Chodzi o Polską Fundację Narodową (PFN), która miała poprawić wizerunek Polski za granicą. Plany były bardzo ambitne i dotyczyły m.in. podboju rynku filmowego. Efekt? Mizerny…
Wielki start i wielka kasa
Przypomnijmy, że na Polską Fundację Narodową przymusową składkę wyłożyło 17 największych spółek skarbu państwa. Łącznie dało to 100 mln zł rocznie. Piękny start. Potem zaczęły się jednak schody.
Sam pomysł na PFN też był interesujący. Chodziło o zaciekawienie świata historią Polski. Miała powstać seria filmów, coś na kształt polskich Avengersów, ale w realiach historycznych. Snuto wizje o super-produkcji o rotmistrzu Witoldzie Pileckim. Po nim można byłoby realizować spektakularne obrazy o np. odsieczy wiedeńskiej, kampanii wrześniowej (o tym, że to lotny temat niech świadczy fakt, że przebój o tej tematyce nagrała szwedzka grupa heavymetalowa Sabaton) czy wojnach z Krzyżakami.
Onet dodaje, że PFN “wynajęła w Hollywood agencję CMGRP, Inc., znaną pod nazwą Rogers & Cowan.” Ta miała pomóc w realizacji planu. Amerykanie mieli m.in. „promować Polskę w społeczności hollywoodzkiej”, „promować Polskę na imprezach branży rozrywkowej” i pomóc “w dotarciu do osób decyzyjnych w amerykańskim biznesie filmowym”. Projekt był ciekawy na papierze. Jeśli film o Pileckim okazałby się sukcesem, miano kręcić produkcję o Ryszardzie Kuklińskim. W praktyce… nic się nie udało.
Onet dodaje dalej, że “w ciągu niespełna półtora roku do agencji trafiło z kieszeni polskiego podatnika ponad 1,5 mln dol. (6 mln zł). (…) Pieniądze płynące do Rogers & Cowan składają się z dwóch elementów: to honoraria oraz zwrot kosztów ponoszonych przez agencję.”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU