Badania pokazują, że około 60 proc. użytkowników udostępniających w mediach społecznościowych link do artykułu, nie czyta wcześniej zawartej w nim treści. Za treść robi tytuł i lead. I generalnie w tym zabieganym świecie i w pogoni za sukcesem można to spróbować usprawiedliwić. Z drugiej jednak strony, to najprostsza droga do nadziania się na fake newsy. Na pewno jednak inaczej do uzupełniania i rozpowszechniania informacji podchodzi menadżer średniego szczebla w korporacji, robiący sześć projektów na raz, a w inny sposób powinien do tego podchodzić polityk. Tym bardziej, gdy ma do czynienia z interpelacją czy ustawą.
Smutny obrazek formacji reklamującej się rok temu słowami o “nowej sile w Sejmie”, “nowej jakości” i finezyjnym opowiadaniem o swojej fantastyczności opisuje Gazeta Wyborcza. I już nawet nie chodzi tutaj o to, czy Lewica jest w kontrze do myśliwych czy nie. Nie chodzi o to, co mają zapisane w programie, a czego nie mają. Chodzi o to, że przykład, jaki popłynął z lewicowej koalicji, jest dewastujący dla kultury nie tylko politycznej, ale też społecznej.
W sejmowym klubie Lewicy zawrzało po interpelacji posła Jana Szopińskiego. Podpisało się pod nią łącznie 22 posłów i posłanek. W trzeciej “tarczy antykryzysowej” pozwolono zarządowi Polskiego Związku Łowieckiego na dysponowanie pieniędzmi kół łowieckich – Za pieniądze członków poszczególnych kół łowieckich mogą być np. zakupione 44 samochody dostawcze dla Ministerstwa Zdrowia. Jest to bardzo niebezpieczny precedens podjęty przez władzę wykonawczą w państwie demokratycznym w celu przejęcia zarządzania ogólnopolskimi organizacjami pozarządowymi i stowarzyszeniami – cytuje fragment Wyborcza.
Wydźwięk interpelacji jest taki, że Lewica staje w obronie myśliwych, co zbytnio nie licuje z lewicowymi wartościami. Gazeta zapytała, o co chodzi z obroną panów mierzących do zwierząt – Nie wiem. To żenada po prostu. Szkodzimy sobie takimi zachowaniami – mówi anonimowo jeden z działaczy.
Jaki jest finał? Interpelacja zostanie wycofana – Powstało nieporozumienie ze względu na jej tytuł, część osób się pomyliła, w tym ja. Już wycofałam swój podpis, podobnie jak przewodniczący Włodzimierz Czarzasty i moje klubowe koleżanki – mówi Anna Maria Żukowska, rzeczniczka Lewicy. Tytuł interpelacji brzmiał – “W sprawie zamiarów rządu ingerowania w działalność finansową organizacji pozarządowych”.
Ciężko się zdecydować, co jest bardziej żenujące i zawstydzające dla Lewicy. Czy jest tym fakt nieprzeczytania interpelacji, czy niedorzeczne tłumaczenie w stylu – “przeczytaliśmy sam tytuł” i poszło w eter. Nikt się nie spodziewał, że “nowa jakość” będzie aż tak bardzo oryginalna i trudna do doścignięcia. Całe szczęście, że memy zawierają małą ilość wyrazów i nie trzeba się za bardzo wysilać w czytaniu tekstu. W ramach “nowej siły w Sejmie”, to może być innowacyjne rozwiązanie, aby kolejne interpelacje składać w formie memów.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU