Są takie branże, jak np. rolnicza, o której niewiele się pisze w kontekście ciężkiej sytuacji związanej z koronawirusem. Nie wiadomo, jaka będzie skala epidemii, a przecież dostawy żywności do sklepów muszą być zapewnione. Jest też branża, która nie zaprząta na razie nikomu głowy, ponieważ zbytnio nikt się nie zastanawia, co będzie po COVID-19. Przyjdzie taki moment, że życie i przede wszystkim gospodarka będzie powoli wracały na na swoje tory, ludzie wrócą z domów do biur, ale nie wiadomo, czy będą mieli gdzie zostawić swoje pociechy.
Czarne chmury zbierają się nad prywatnymi żłobkami – W ciągu ostatnich lat systematycznie rosła liczba żłobków i klubów dziecięcych. Działo się tak głównie dzięki rozwojowi prywatnych placówek, bo to one stanowią zdecydowaną większość w ogólnej liczbie miejsc opieki dla maluchów (5,2 tys, spośród 6,2 tys.) – pisze w dzisiejszym wydaniu Dziennik Gazeta Prawna.
Od 12 marca gminne i niepubliczne żłobki oraz kluby są zamknięte i nikt nie wie ile ten stan może potrwać, a jest to szczególnie niebezpieczne dla prywatnych placówek – Część z nich może nie przetrwać i będzie musiała zamknąć swoją działalność – pisze DGP. Wynika to z tego, że tego typu placówki utrzymują się z opłat wnoszonych przez rodziców, a ci nie chcą płacić za czas przestoju lub domagają się drastycznych obniżek.
Naturalnym jest, że takie placówki mają stałe zobowiązania – Oczywiście wiele zależy chociażby od tego, czy właściciel ma swój lokal, czy go wynajmuje albo czy gmina, w której prowadzi działalność, przyznaje dofinansowanie ze swojego budżetu. Niemniej już teraz jest źle, a za dwa, trzy miesiące będzie jeszcze gorzej – mówi Robert Wilczek, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Publicznych i Niepublicznych Żłobków i Klubów Dziecięcych.
Wilczek dodaje, że są w trakcie przygotowywania apelu do Marleny Maląg, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, o podjęcie rozmów i wypracowanie takich rozwiązań, które wspierałby takie placówki. Musimy zrobić wszystko, aby nie doszło do sytuacji, w której życie będzie wracać do normy, rodzice do pracy, a okaże się, że nie ma żłobków, gdzie ich dzieci znajdą opiekę – podkreśla w rozmowie z DGP.
Na razie do gmin nie wpływają wnioski o wykreślenie żłobka lub klubu dziecięcego z rejestru, ale pojawiają się pierwsze sygnały z Gdańska i Krakowa o takim zamiarze. Gazeta zaznacza, że wiele gmin wprowadziło na swoim terenie dotacje na dzieci przebywające w prywatnych żłobkach i klubach dziecięcych i zapewniają, że będą je wypłacać pomimo zawieszenia działalności. Tylko na ile czasu starczy pieniędzy? I czy w pewnym momencie nie trzeba będzie wybierać, jak we Włoszech, komu podać respirator, żeby mógł przeżyć. Z punktu widzenia funkcjonowania państwa i gospodarki po pandemii jest to kluczowa sprawa i rząd musi tym przedsiębiorcom pomóc.
Źródło Dziennik Gazeta Prawna online
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU