Dramatyczny apel lekarzy do ministra zdrowia.”Nie znamy dnia ani godziny, kiedy dojdzie do kontaktu z zarażonym pacjentem”

Codziennie pojawiają się doniesienia o kolejnych osobach zarażonych koronawirusem. Rząd organizuje konferencje, a tymczasem lekarze pierwszego kontaktu biją na alarm i błagają o doposażenie placówek w maseczki oraz fartuchy jednorazowe. Są w stanie nawet je zakupić, tylko nie ma gdzie.

Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia informuje, że mimo poważnego zagrożenia, lekarze spotkali się z bardzo dużymi brakami w zaopatrzeniu – (…)Podkreślam, że podstawowa opieka zdrowotna (lekarze, pielęgniarki, rejestratorki, asystenci medyczni) stanowią pierwszą linię frontu w walce z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Środki te są również podstawowym wyposażeniem lekarzy i personelu medycznego przy leczeniu pacjentów i hamowaniu grożącej nam epidemii. Nie znamy dnia ani godziny, kiedy dojdzie do kontaktu z zarażonym pacjentem – wyjaśnia w rozmowie z PolitykaZdrowotna.com Bożena Janicka, prezes PPOZ.

Pierwsza prośba o doposażenie przychodni w środki ochrony osobistej została wystosowana do ministra zdrowia dwa tygodnie temu. Lekarze proszą o umożliwienie im zakupów w Centralnej Bazie Rezerw Sanitrano-Przeciwepidemicznych, mieszczących się w Porębach koło Zduńskiej Woli – Środki ochrony osobistej są konieczne również dla chorych pacjentów zgłaszających się do POZ (Podstawowa Opieka Zdrowotna). Nie można powstrzymać tak groźnej epidemii bez tak podstawowych środków ochronnych! – piszą w pismach.

Nie ma się co dziwić, że niektórzy specjaliści mówią o scenariuszu włoskim w polskich warunkach. Na Półwyspie Apenińskim za gwałtowne rozprzestrzenienie się wirusa odpowiada takie włoskie podejście do życia, gdzie osoby będące w kwarantannie zapraszały znajomych na pizzę i wino bawiąc się w najlepsze. Jeżeli w Polsce dojdzie do podobnego efektu w liczbie zarażonych, to będzie za to odpowiadał “JakośToBędzizm”, bo o koronawirusie było wiadomo od styczniu.

Źródło: www.politykazdrowotna.com