Środowisko prawnicze kontratakuje. A dokładniej broni się przed ostatnimi pomysłami PiS. Konkretnie chodzi o orzeczenie z 2005 r., gdy Sąd Najwyższy stwierdził, że decyzje sądu dyscyplinarnego nie są ostateczne i mogą być weryfikowane przez sądy powszechne.
Co oznacza to w praktyce? Okazuje się, że “bat na niezawisłych sędziów” w postaci Izby Dyscyplinarnej może się okazać nieskuteczny.
Przypomniana teraz przez sędziego Wojciecha Łączewskiego sprawa miała miejsce 15 lat temu i dot. sędziego z Suwałk, który został pozbawiony przez sąd dyscyplinarny stanu spoczynku i sędziowskiej emerytury. Sprawa trafiła jednak do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN, która stwierdziła m.in., że “orzeczenie tych sądów (dyscyplinarnych – red.) podlega ocenie sądu powszechnego co do zasadności i współmierności wymierzonej kary dyscyplinarnej”.
Tarcza na bat Ziobry
Były sędzia Wojciech Łączewski w rozmowie z “GW” wyraża swoje przekonanie, że wyrok z 2005 r. stanowi poważny argument dla wszystkich, którzy stają przed obecną Izbą Dyscyplinarną SN lub już zostali przez nią ukarani.
Sam Łączewski ma też własny interes, by zagrać na nosie Izbie. Niedawno miał z nią bowiem do czynienia. Umorzyła one sprawę dot. uchylenia immunitetu ze względu na odejście ze stanu sędziowskiego. Sędziowie SN rozpoznawali ją ze względu na zażalenia prokuratury i rzecznika dyscyplinarnego sędziów Piotra Schaba.
Chodzi dokładnie o zdarzenia z 2016 r., gdy sędzia Łączewski złożył w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zawiadomienie dot. tego, że nieznana mu osoba włamała się na jego konta prowadzone pod fikcyjnymi nazwiskami na Twitterze i w jego imieniu prowadziła korespondencję. W sprawie zostało wszczęte śledztwo. Biegły ocenił, że włamania nie było. Łączewski usłyszał zarzuty składania fałszywych zeznań i doniesienia o przestępstwie, którego nie było.
PiS walczy z sędziami
PiS twierdzi, że chce zreformować system prawny w Polsce. Na razie jednak tego zabiegi przypominają wizytę w rzeźni, a nie subtelne korekty dokonywane za pomocą skalpela. Nic więc w tym dziwnego, że środowisko prawnicze broni się przed tymi działaniami, jak tylko jest w stanie.
Gorzej, że ofiarami tej rywalizacji mogą być zwykli obywatele, którzy oberwą rykoszetem w wyniku powstałego w ten sposób chaosu prawnego.
Mimo to, partia rządzące nie poddaje się, a wręcz cyklicznie zaognia sytuację. Niektórzy twierdzą jednak, że niedawne pomysły Ziobry i jego współpracowników to cyniczne zagranie, która ma na celu zakrycie afery Mariana Banasia, obecnego szefa NIK, który jest posądzany o nieprawidłowości dot. jego oświadczeń majątkowych.
Źródło: Gazeta Wyborcza
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU