Cudzoziemiec, który chce otrzymać polską wizę Schengen albo narodową musi wypełnić w internecie kwestionariusz wizowy. Kolejnym krokiem jest umówienie się – poprzez system e-konsulat – na złożenie wniosku w konsulacie. Problem polega jednak na tym, że od lat w kolejnych krajach o ile samo wypełnienie wniosku jest możliwe, to już niemożliwa jest rezerwacja spotkania w konsulacie.
Co mamy na myśli? Okazuje się, że system działa w taki sposób, że danego dnia uwalniana jest pula od kilkuset do kilku tysięcy terminów, na które można się umówić. Na Białorusi od roku 2009 cała pula była zajmowana w ciągu kilku minut po tym, gdy trafiały one do systemu. Efekt? Białorusini nie byli w stanie uzyskać wiz i zmuszeni byli płacić firmom komercyjnym, które w przeciwieństwie do zwykłych ludzi miejscami tymi dysponowały. Chyba nie trzeba dodawać, że firmy te za swoje pośrednictwo kazały sobie płacić nawet 2 do 3 razy więcej niż kosztowała sama wiza.
Co na to MZS?
Ministerstwo Spraw Zagranicznych problemu ponoć najpierw nie zauważało, a potem – po interwencji dyplomatów – sprawę bagatelizowało. Równocześnie nie robiono niczego, by rozwiązać tę kwestię. Twierdzono wręcz, że system działa idealnie. Sprawą zajęły się media. Wtedy nadal MSZ niezmiennie twierdziło, że system działa sprawnie i nie jest łamany przez hakerów w celu przejęcie terminów. Zdaniem resortu problemem jest to, iż jego działanie sabotowane jest przez państwo białoruskie. Nie mogła być to w pełni prawda. Nawet bowiem jeśli władze białoruskie brałyby udział w blokowaniu terminów, to nie zmienia to faktu, że sam system był po prostu niesprawny.
Problem narasta
Okazuje się, że taki sam problem przez lata narósł wokół obywateli Ukrainy, ale też Pakistanu i Indii. W wypadku tego ostatniego państwa skala problemu była taka, że stała się ona ponownie przedmiotem doniesień medialnych. Polskich wiz nie byli w stanie uzyskać nawet studenci, którzy mieli podjąć już opłaconą naukę w Polsce. Problem zaczął też dotyka świat biznesu. MZS nadal nie reagowało. Ponoć pojawiła się szansa, by zbudować nowy system, tyle, że według doniesień Onetu pomysł ten jest sabotowany w samym MSZ.
Nie mówmy o tym, problemy nie będzie
MSZ unika tematu, tak jakby założyło, że samo niemówienie sprawi, że kłopot zniknie. Jedyną sytuacją, gdy resort zareagował, był skandal w konsulacie RP w Łucku. Jednego z konsulów oskarżono o handel wizami, czego dowodem miała być wyższa niż zwykle liczba wiz wydawanych w trybie ekspresowym. “Konsul tłumaczył się, że wydawał wiele wiz ekspresowych, gdyż po pierwsze był znaczny popyt na takie właśnie wizy, a po drugie wydawanie wiz ekspresowych przynosiło większe korzyści dla budżetu” – napisał Onet. MSZ skierowało kontrolę do KG w Łucku, która niczego nie udowodniła. Resort nadal pozwala, by ten dziwny układ związany z niesprawnym systemem informatycznym funkcjonował.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU