Dzisiaj wszyscy przywódcy krajów Unii Europejskiej podpisali Deklarację Rzymską, która miała być podsumowaniem dotychczasowych osiągnięć Wspólnoty i wytyczyć jej kierunek na przyszłość. Beata Szydło także podpisała dokument, czym na pewno przyniosła sporą ulgę po ostatnich europejskich zagrywkach rządu. Pozostaje jednak zasadnicze pytanie, co z przyjęcia deklaracji dla Unii Europejskiej i Polski tak naprawdę wynika?
W dokumencie zawarta jest pochwała idei zjednoczonej Europy, która będąc wyjątkowym osiągnięciem w skali świata miała w sposób symboliczny wybrzmieć w dniu dzisiejszym, wychodząc naprzeciw gorzkiej alternatywie proponowanej przez nacjonalistyczne ruchy kolejnych krajów kontynentu. Jednak deklaracja zawiera także kilka konkretnych priorytetów, które wyznaczają przyszłość wspólnoty. Duże znacznie ma parę szczegółów omówionych w dalszej części tekstu, stąd warto zapoznać się z oryginalnymi zapisami na które zgodzili się przywódcy:
- Bezpieczna i pewna Europa.
Unia, w której wszyscy obywatele czują się bezpiecznie i mogą się swobodnie przemieszczać, w której nasze granice zewnętrzne są chronione i która prowadzi efektywną, odpowiedzialną i zrównoważoną politykę migracyjną, z poszanowaniem norm międzynarodowych. Europa zdecydowana zwalczać terroryzm i przestępczość zorganizowaną.
- Dostatnia i rozwijająca się w sposób zrównoważony Europa.
Unia, która tworzy wzrost i miejsca pracy. Unia, w której mocny, połączony i rozwijający się jednolity rynek, otwarty na transformację technologiczną, oraz stabilna i jeszcze mocniejsza jednolita waluta stwarzają możliwości wzrostu, spójności, konkurencyjności, innowacji i wymiany, zwłaszcza dla małych i średnich przedsiębiorstw. Unia propagująca trwały i zrównoważony wzrost poprzez inwestycje, reformy strukturalne i pracę na rzecz dokończenia budowy unii gospodarczej i walutowej. Unia, w której poziom gospodarek wyrównuje się. Unia, w której energia jest bezpieczna i dostępna po przystępnej cenie, a środowisko – czyste i bezpieczne.
- Europa o charakterze socjalnym.
Unia, która – w oparciu o trwały wzrost gospodarczy – wspiera postęp gospodarczy i społeczny, a także spójność i konwergencję, a jednocześnie podtrzymuje integralność rynku wewnętrznego. Unia uwzględniająca różnorodność systemów krajowych i kluczową rolę partnerów społecznych. Unia, która promuje równość kobiet i mężczyzn, a także prawa i równe możliwości dla wszystkich. Unia, która zwalcza bezrobocie, dyskryminację, wykluczenie społeczne i ubóstwo. Unia, w której młodzi ludzie mają dostęp do kształcenia i szkolenia najwyższej jakości i mogą uczyć się i znajdować zatrudnienie na całym kontynencie. Unia, która chroni nasze dziedzictwo kulturowe i promuje różnorodność kulturową.
- Europa o silniejszej pozycji na arenie światowej.
Unia nadal rozwijająca istniejące partnerstwa, budująca nowe oraz promująca stabilność i dobrobyt w swoim najbliższym wschodnim i południowym sąsiedztwie, ale także na Bliskim Wschodzie, w całej Afryce i w wymiarze globalnym. Unia gotowa wziąć na siebie więcej obowiązków i wspierać tworzenie bardziej konkurencyjnego i zintegrowanego przemysłu obronnego. Unia zdecydowana zwiększać swoje wspólne bezpieczeństwo i wzmacniać obronność, również we współpracy i na zasadzie komplementarności z Organizacją Traktatu Północnoatlantyckiego, z uwzględnieniem uwarunkowań krajowych i zobowiązań prawnych. Unia aktywnie działająca w Organizacji Narodów Zjednoczonych i opowiadająca się za systemem wielostronnym opartym na zasadach, dumna ze swoich wartości i troszcząca się o swoich obywateli, propagująca wolny i sprawiedliwy handel oraz pozytywną globalną politykę w dziedzinie klimatu.
Deklaracja Rzymska zbiorem dobrze brzmiących haseł?
Jak widzimy deklaracja Rzymska jest utrzymana w bardzo ogólnym tonie, co nie dziwi, ale równocześnie wskazuje, że w Rzymie osiągnięto jedynie pozory jednomyślności. Takie hasła jak odpowiedzialna i zrównoważona polityka migracyjna czy ochrona granic mogą być dowolnie interpretowane, a jak wiemy przywódcy poszczególnych krajów mają inne definicje powyższych pojęć. Co więcej, o konieczności zmian w tym zakresie mówi się już od miesięcy, przy stosunkowo ograniczonych rezultatach, stąd pojawia się wątpliwość, dlaczego konsensus dziś miałby być bliżej niż wcześniej?
Tym bardziej, że w emocjonalnym przemówieniu Donald Tusk przestrzegał przywódców przed pokusą Europy dwóch prędkości, odwołując się do swoich doświadczeń z czasów istnienia żelaznej kurtyny, który to okres nazwał prawdziwą Europą dwóch prędkości. Takie słowa zapewne by nie padły, gdyby koncepcja podziału Europy na mniejsze kluby nie była żywa w umysłach części przywódców. Oznacza to, że do wypracowania wspólnego stanowiska, gdzie wszystkie kraje członkowskie rzeczywiście uznają swoje wzajemne potrzeby i interesy jest wciąż bardzo daleko. Oczywiście postawa polskiego rządu jest tu jednym z czynników, ale należy pamiętać o choćby niedawnym spotkaniu w Wersalu, gdzie zaledwie kilka największych państw chciało pisać przyszłość Wspólnoty.
Bardzo pozytywnym przekazem płynącym z deklaracji jest z całą pewnością uznanie dziedziny obronności za ważny obszar integracji europejskiej. Zdolności militarne Europy były do tej pory zaniedbywane, a w sytuacji osłabienia jedności NATO w postaci niestabilności Trumpa i konfliktu z Turcją przez zewnętrzne napięcia z Rosją, to właśnie posiadanie niezależności i zdolności do skutecznego działania jest jednym z kluczowych wyzwań wspólnoty. Rozwój przemysłu obronnego jest tu ważnym zadaniem, ponieważ obecny rozdrobniony system zamówień broni w Europie jest daleki od ekonomicznej efektywności.
Niepokojące są natomiast zapisy dotyczące gospodarki. Teoretycznie wymienienie jej na szczycie priorytetów powinno cieszyć, ale szczegóły tego punktu deklaracji budzą wątpliwości. Przywódcy piszą bowiem o tym, że Unia będzie tworzyć wzrost gospodarczy i miejsca pracy, co jest powtarzaniem najgorszych i najbardziej destrukcyjnych dla Europy praktyk, jakie w ramach Unii Europejskiej są podejmowane. Wszystkie unijne programy promujące rozwój zatrudnienia czy rozwój innowacyjnej gospodarki okazały się do tej pory skrajnie nieefektywne, ponieważ sposób wydatkowania charakteryzował się wielkim marnotrawstwem, a urzędnicy podejmujący decyzje wykazali się brakiem zrozumienia głębi problemu. Wspólnota od lat wydaje miliardy na zwalczanie bezrobocia, w tym wśród młodych, a mimo tego Unia wciąż jest niechlubnym liderem rozwiniętego świata w tym zakresie i niestety nic nie wróży zmiany. Co więcej, czytając o pobudzaniu wzrostu przez unijne inwestycje można odnieść wrażenie, że czyta się slajdy wicepremiera Morawieckiego, a nie deklaracje gospodarczego supermocarstwa.
Deklaracje w zakresie polityki socjalnej są natomiast sprawą, w której najtrudniej będzie o jakiekolwiek konsensus, ponieważ jednym z kluczowych problemów wspólnoty jest różny poziom rozwoju gospodarczego poszczególnych krajów członkowskich, co skutkuje koniecznością elastyczności i różnorodności w podejściu do kwestii gospodarczych, a zwłaszcza socjalnych. Dzieje się tak z powodu destrukcyjnego efektu przenoszenia rozwiązań socjalnych gospodarek rozwiniętych do choćby krajów naszego regionu, które nie dysponują bazą ekonomiczną do sfinansowania takich rozwiązań. Dodatkowo spora część rozwiązań polityki socjalnej ma działania anty rozwojowe, a co za tym idzie hamuje doganianie państw bogatszych przez biedniejsze. Próba budowania wspólnej polityki socjalnej może być zatem ruchem o nieobliczalnych skutkach ubocznych. Przypomnijmy sobie choćby propozycje z Luksemburga o europejskiej płacy minimalnej, która zrujnowałaby gospodarki naszego regionu Europy.
Deklaracja Rzymska nie jest zatem w jakikolwiek sposób dokumentem przełomowym. Stanowi tylko symbol jedności kontynentu, nawet jeśli tak naprawdę w żadnym z opisanych punktów tej jedności nie ma. Europa mimo wszystko potrzebuje takiego manifestu zdolności porozumienia, które może się stać podstawą do dalszych rozmów. Nie będą to jednak łatwe rozmowy i obserwując szczegółowe zapisy deklaracji można dojść do wniosku, że prawdziwa praca w celu naprawy dotychczasowych błędów wspólnoty jest dopiero przed nami. Czy 28 przywódców będzie umiało spojrzeć na Unię z poziomu kontynentu, a nie pojedynczego kraju, czy w porę dostrzegą mielizny dotychczasowej polityki? Czas pokaże.
fot. flickr/P. Tracz
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU