Leszek Miller, autor słów: “nieważne jak mężczyzna zaczyna, ważne jak kończy”, ewidentnie zapragnął powrotu na medialny świecznik. Być może Miller uznał, że jest za rzadko zapraszany do telewizji, albo pozazdrościł Magdalenie Ogórek, swojemu nie dawnemu wynalazkowi politycznemu, PR-owego blasku.
Były premier stwierdził, że w dobrym tonie będzie zakpienie sobie z Angeli Merkel, a dokładnie z sytuacji, która miała miejsce podczas zeszłotygodniowego spotkania niemieckiej kanclerz z prezydentem Donaldem Trumpem.
Podczas rozmowy w gabinecie owalnym Trump nie podał Merkel ręki na potrzeby wspólnego zdjęcia dla prasy.
Temat został natychmiast rozbuchany przez światowe media, choć najbardziej prawdopodobne jest, że cała sytuacja była dziełem przypadku, tudzież przeoczenia ze strony nowego prezydenta USA. Nawet jeśli Trump ostentacyjnie nie podał ręki kanclerz Niemiec, świadczy to jedynie o jego braku klasy i kultury osobistej. Biorąc pod uwagę rubaszne i często prostackie czy wręcz chamskie zachowania Trumpa nie byłoby w tym nic dziwnego. Trudno jest zatem winić samą Merkel, a i wyśmiewanie się z niej może zostać odebrane jako średnio kulturalne.
Stare polskie porzekadło mówi: “Jeżeli nie nie wiesz jak się zachować, na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie”. Były premier stwierdził jednak, że w dobrym tonie będzie dołożyć do pieca i podgryźć publicznie niemiecką kanclerz.
Jak widać Miller temat podchwycił i postanowił zabłysnąć na Twitterze. Były premier wrzucił zdjęcie, na którym ściska dłoń ówczesnego prezydenta USA George’a W. Busha z podpisem: “Tak wygląda handshake w Gabinecie Owalnym“.
Zabawne jest do czego posuną się politycy, żeby tylko zwrócić na siebie uwagę. Być może apologeci byłego premiera stwierdzą, że był to tylko niewinny żart. Wygląda na to, że opinii publicznej anegdota Leszka Millera nie specjalnie przypadła do gustu.
Byłemu premierowi z automatu dostało się za udział Polski w wojnie w Iraku, tajne więzienia CIA, liczne afery za jego rządów czy za nieudany eksperyment z wystawieniem Magdaleny Ogórek, jako kandydatki SLD na fotel prezydenta RP.
Miller ewidentnie liczył na poklask, jednak tematu nie podchwyciły za bardzo polskie mainstreamowe media. Być może jest to dowód na istnienie teorii spiskowej, w ramach której niemiecki kapitał medialny pierze polskie mózgi. Wszakże brak komentarza na temat uszczypliwego tweeta byłego premiera może być przez część interpretowany jako próba ochrony wizerunku niemieckiej kanclerz.
Dużo bardziej prawdopodobna jest jednak wersja, że Leszek Miller stał się politycznym planktonem, którego nikt już nie traktuje poważnie. Zresztą tak jak sam kiedyś powiedział – nieważne jak mężczyzna zaczyna, ważne jak kończy. A jak skończył wszyscy doskonale wiedzą…
fot. Shutterstock/Tomasz Bidermann/360b
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU