Na forum Rady Europy doszło do druzgocącego dla Polski głosowania, w którym wpływy dyplomatyczne naszego kraju okazały się na tyle nieistotne, że większość członków zdecydowała się poprzeć rezolucję przywracającą Rosji pełne prawo głosu w instytucji. Za głosowało 118 parlamentarzystów, 62 było przeciw, 10 wstrzymało się od głosu. Tym samym Zachód puścił poniekąd w niepamięć aneksję Krymu, czyli napad i okupację przez Moskwę terytorium innego członka Rady Europy. W tym kontekście jednak z perspektywy Warszawy wydarzyła się jeszcze jedna rzecz, której nie powinniśmy bagatelizować. Ośmieszona została bowiem forsowana przez Polskę koncepcja „Trójmorza”, czyli integracji polityczno-gospodarczej państw między Bałtykiem, Morzem Czarnym a Adriatykiem w celu stworzenia przestrzeni do rozwoju pomiędzy Rosją a Niemcami. Choć sama idea nie jest pozbawiona sensu, to jednak głosowanie pokazało, jak dalece rozbieżne są interesy jej członków, a wpływy Warszawy iluzoryczne.
Zacznijmy od tego, że tak wychwalana w propagandzie TVP Grupa Wyszehradzka ostentacyjnie wbiła Polsce i Ukrainie nóż w plecy. Miażdżąca większość przedstawicieli Czech i Słowacji poparła bowiem interes Moskwy. Podobnie po stronie Rosji opowiedziała się Słowenia, Chorwacja, Mołdawia i co nie było zaskoczeniem -Serbia. Nawet wydawałoby się dobrze znające agresywność wschodnich sąsiadów Finlandia i Rumunia okazały się w głosowaniu stanąć w przysłowiowym rozkroku. Twarde stanowisko przeciw uznaniu działań Rosji postawiły obok Polski i Ukrainy tylko bezpośrednio zagrożone Litwa, Łotwa, Estonia, Gruzja. Z krajów spoza dawnego bloku wschodniego tylko Szwecja i Wielka Brytania stanowczo poparły Ukrainę.
Niezbyt optymistyczna dla nas ta mapka. https://t.co/h6zb7b8mEF
— Jan Kunert (@Jan_Kunert) June 25, 2019
Mamy zatem do czynienia z sytuacją trudną. Ani Polska ani Ukraina nie potrafiły przekonać krajów Zachodu do bardziej stanowczego stanowiska. Obserwując mapę Europy, widać bowiem skalę politycznej izolacji, w jakiej się znajdujemy. Ostatnie ciągłe konflikty Warszawy z Brukselą niestety nie ułatwiły naszym dyplomatom spełnienia roli rzecznika Ukrainy w Unii. Z perspektywy prawicy obojętność Francji czy Hiszpanii jest łatwo wytłumaczalna dla przeciętnego widza, jednak wyparcie się solidarności przez naszych „bliskich sojuszników” nie znajduje uzasadnienia.
Jedyne wyjaśnienie jest proste i bardzo bolesne. Grupa Wyszehradzka, Trójmorze i cała strategia wstawania polskiej dyplomacji z kolan są konceptami teoretycznymi, które wchodzą w życie tylko w głowach ich autorów. Takie głosowania jak w Radzie Europy pokazują, że nasze elity wciąż pozostają oderwanymi od rzeczywistości, żyjącymi złudzeniami romantykami.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU