Widać, że gdzieś w Prawie i Sprawiedliwości poczuli, że zagrożenie obalenia ich prezesa Trybunału Konstytucyjnego, sędzi Julii Przyłębskiej, staje się coraz bardziej realne i postanowili spróbować temu zapobiec. Zadecydowali, by w oczach społeczeństwa maksymalnie obniżyć wiarygodność Sądu Najwyższego i przede wszystkim jasno opowiadającej się przeciwko psuciu prawa i pozakonstytucyjnej zmianie ustroju, I prezes tego sądu, Małgorzacie Gersdorf. Wniosek 50 posłów PiS, w tym wracającego na łono jedynej słusznej partii, posła Arkadiusza Mularczyka, ma na celu poddanie w wątpliwość procedury jej wyboru przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN, a tym samym usunięcie jej ze stanowiska i to najlepiej jeszcze zanim zdąży rozpatrzyć zapytanie Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie trybu wyboru Julii Przyłębskiej. Niesamowite jak prawnik, absolwent prestiżowego uniwersytetu, jest gotów ośmieszyć się argumentując tak absurdalny wniosek. No ale nie do końca o byłym pośle Solidarnej Polski ma być ten tekst.
Istotą zarzutu posłów PiS jest poddanie w wątpliwość wąskiego wyboru kandydatów na Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, wyłonionych przy pomocy regulaminu.
Uznanie wyboru sędzi Małgorzaty Gersdorf za nielegalne i niezgodne z Konstytucją, miałoby stanowić uzasadnienie do uchwalenia w błyskawicznym trybie ustawy naprawczej, w której w sposób bardzo dobrze znany, większość sejmowa przyznała sobie prawo do wskazania właściwych kandydatów na to stanowisko. Do prezydenta Dudy należałoby wówczas po prostu wybranie tego “optymalnego”, który PiS-owi przeszkadzać nie będzie, na wzór sędzi Przyłębskiej, obecnie prezes Trybunału Konstytucyjnego. We wczorajszych “Faktach po faktach” w TVN24, poseł Mularczyk oświadczył, że jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna wybór sędzi Gersdorf za niekonstytucyjny, to za nieważne powinny zostać uznane także wszystkie wyroki, w których wydaniu wzięła udział. Takie stawianie sprawy, dosyć mocno wpisuje się w mechanizm niszczenia polskiego sądownictwa i prób jego upolitycznienia. Ale po kolei, bo puszka Pandory, jaką PiS otworzyłby taką interpretacją, jest naprawdę głęboka
Przede wszystkim należy pamiętać o znaczeniu Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego w systemie władzy sądowniczej. Od 2014 roku, a więc od kiedy została wybrana, sędzia Gersdorf jest przecież członkiem Krajowej Rady Sądownictwa, która rozpatruje i ocenia sędziów sądów powszechnych oraz przedstawia prezydentowi ich kandydatury z wnioskiem o powołanie. Interpretując zamysł posła Mularczyka rozszerzająco, można dojść do wniosku, że uznanie za nielegalne czynności sędzi Gersdorf czyniłoby nielegalnymi powołanie lub awansowanie wielu polskich sędziów. Idealnie się składa, prawda?
Dodatkowo nielegalne byłyby orzeczenia, w których składzie orzekającym była Pierwsza Prezes SN, z zakresu różnych kasacji, uchwał rozstrzygających zagadnienia prawne, opinii ustaw i innych aktów normatywnych. Jeśli zaszłaby taka potrzeba, to kwestię legalności można by rozszerzyć także o kwestie organizacyjne, takie jak wyznaczanie składów orzekających, co już otwiera praktycznie nieograniczone prawo do podważenia każdego niewygodnego wyroku czy opinii prawnej.
Oprócz wyżej wymienionych jest jeszcze jedno bardzo istotne zadanie, jakie Konstytucja przewiduje dla Sądu Najwyższego, czyli rozpatrywanie protestów wyborczych oraz przede wszystkim zatwierdzanie ważności wyborów parlamentarnych czy wyboru prezydenta RP. I tu powróćmy na chwilę do nieszczęsnego posła Mularczyka, bowiem lada moment może się okazać, że jego koncepcja znajdzie sympatyków… po stronie opozycji, rzekomo totalnej. Bowiem jeśli jednak partie opozycyjne zdecydują się zostać totalne, to na miejscu Grzegorza Schetyny czy Ryszarda Petru, na następny dzień po uznaniu sędzi Gersdorf za wybraną niezgodnie z Konstytucją, złożyłbym do Sądu Najwyższego wniosek o uznanie za nieważne wyboru Andrzeja Dudy w maju 2015 roku oraz zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w październiku tego samego roku. Przecież to właśnie Sąd Najwyższy przez nią kierowany i reprezentowany ogłosił zwycięstwo dobrej zmiany. Poseł Mularczyk najwyraźniej o tym zapomniał i lada moment może się okazać, że przebił samego Witolda Waszczykowskiego, który sam ściągnął Komisję Wenecką do Polski, by oceniła ustawę naprawczą Trybunału Konstytucyjnego. Gniew Naczelnika może być wielki i powrót Arkadiusza Mularczyka do PiS może okazać się znacznie krótszy niż by chciał, a i głupka z siebie zrobiłby nadaremno. Cóż. W ogóle mi go nie żal.
fot. wikimedia/Piotr Drabik
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU