Rolą ambasadorów jest dbanie o dobre imię swojego kraju oraz reprezentowanie interesów państwa i obywateli. Niestety o zasadniczej służbie wpisanej w funkcje dyplomaty zapomniał Andrzej Przyłębski, ambasador RP w Niemczech, prywatnie mąż prezes Trybunału Konstytucyjnego. Niemieckie media obiegła bowiem informacja o szokującej postawie przedstawiciela Polski podczas “Salonu dyplomatycznego”w Eberswalde, brandenburskiej miejscowości położonej nieopodal granicy z Polską.
Jak donosi “Die Welt”, okazało się bowiem, że ambasador zamiast dbać o dobre imię Polski i reputację kraju udanej transformacji ustrojowej i gospodarczej, wolał zaatakować swoich poprzedników. W słowach dyplomaty nie było zatem o najszybszym wzroście gospodarczym w krajach postkomunistycznych w ostatnich dekadach. Nie było również o sukcesie ustanowienia państwa prawa, czy akcesji do struktur europejskich. Było za to o tym, że przy Okrągłym Stole z komunistami zawarto “zgniły kompromis”, co doprowadziło do “podziału łupów”, a tym samym do sytuacji, w której “bogaci stawali się coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi”.
Niestety, co gorsza, Andrzej Przyłębski pokazał Polskę jako targany wewnętrznymi konfliktami kraj, którego nie da się politycznie traktować poważnie. W mowie do gospodarzy ambasador pozwolił sobie bowiem na otwartą szarżę na Donalda Tuska: “Codzienne życie zdominowane było przez korupcję i kumoterstwo, nie ściągano podatków i wspierano tylko te firmy, które były pozytywnie nastawione do rządu. Kraj został politycznie, ekonomicznie i moralnie doprowadzony do ruiny, przede wszystkim pod rządami Platformy Obywatelskiej i jej przewodniczącego Donalda Tuska”. Euro 2012, budowa sieci autostrad, najlżejsze w Europie przejście kryzysu gospodarczego zostało skwapliwe przez ambasadora pominięte.
Ciężko w to uwierzyć, ale dyplomata był najwyraźniej przekonany, że może do zagranicznych przedstawicieli mówić językiem TVP, ponieważ po szkalowaniu poprzedników zaserwowano zgromadzonym propagandowy przekaz dnia rodem z PRL: “Zwrot nastąpił po wyborach w październiku 2015 roku, gdy PiS zdobył w obu izbach parlamentu absolutną większość. Od tego czasu Polska znów pnie się do góry”. Od tego czasu – zdaniem Przyłębskiego – “podatki są znów ściągane, media ‘repolonizować’, wymiar sprawiedliwości reformowany, gospodarka kwitnie, bezrobocie spada, wskaźnik urodzin wzrasta, a polska armia jest najsilniejszą armią NATO“. Nawet nie znając sytuacji w Polsce goście mogli o prawdomówności ambasadora przekonać się w tej ostatniej deklaracji, która jest w świecie dyplomacji oczywistą kpiną wobec mocarstw atomowych, nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale także Francji i Wielkiej Brytanii, które posiadają znacznie większe zasoby militarne od Warszawy.
Festiwal kłamstw jednak dalej trwał, ponieważ po zniszczeniu pozytywnej reputacji własnego kraju jako wzoru transformacji, przyszła kolej na obrażenie gospodarzy. Andrzej Przyłębski, jak na twardogłowego przedstawiciela “dobrej zmiany” przystało, zaatakował Niemcy, kraj o stosunki z którym ma obowiązek dbać. Zaczęto się od przytyku w uchodźców i wynikającej z ich obecności przestępczość, kiedy dyplomata z dumą oznajmił, że “Polska przyjęła półtora miliona uchodźców z Ukrainy, a pomimo tego w Polsce nie ma żadnych no-go-areas, pluralizm mediów jest zagwarantowany, a Polakom powodzi się tak dobrze, jak nigdy dotąd w ostatnich 30 latach”. Powoływanie się na 1,5 mln uchodźców z Ukrainy zakrawa wręcz o żart, ponieważ zgodnie z danymi Urzędu do Spraw Cudzoziemców za rządów PiS w 2016 r. status uchodźcy uzyskało 16 osób narodowości ukraińskiej, 51 objęto ochroną uzupełniającą. W kolejnym roku – 2017 status uchodźcy uzyskało zaledwie 56 Ukraińców, a 198 objęto ochroną uzupełniającą. Podobnie 2018 r. tylko 11 Ukraińców uzyskało status uchodźcy, ochronę – 74. Ambasador pokazał zatem elementarny brak szacunku dla swoich słuchaczy. Zamiast półtora miliona uchodźców jest ich w rzeczywistości 83. Zgromadzonych zszokowała jednak najbardziej inna sugestia. Andrzej Przyłębski według “Die Welt” miał też wtrącić, że w Niemczech moralność nie jest cnotą, a raczej przeszkodą. Gazeta przytacza reakcje na te słowa: “Przez salę przeszedł szmer. Czy ambasador rzeczywiście to powiedział? Tak, tak powiedział”.
Przy okazji ataku na poprzedników i gospodarzy ambasador ujawnił także prawdziwe intencje rządu ws. społeczności LGBT. Nie chodzi o jakąkolwiek ochronę dzieci, ideologię, czy wartości. PiS nie chce zaakceptować tej grupy jako części społeczeństwa. Dyplomata powiedział bowiem wprost, że Polakom nie da się wmówić, że “homoseksualizm może być czymś normalnym”, stąd nigdy nad Wisłą nie będzie “małżeństw dla wszystkich”.
Tym samym ambasador Polski pokazał nasz naród jako społeczeństwo zakompleksione, które jest gotowe w kuriozalny sposób przenosić własne spory na arenę międzynarodową. Do tego w ciągu jednego spotkania okazano elementarny brak szacunku wobec gospodarzy oraz przedstawiono Polskę jako kraj stricte homofobiczny. Trzeb przyznać, że Andrzej Przyłębski w tak krótkim czasie tak bardzo uderzył we własny kraj, że bledną przy nim liczne wpadki czołowych polityków obozu rządzącego. Tak uprawiana dyplomacja prowadzi jednak tylko do “śmieszności” i izolacji. Czy tego właśnie dla Polski chce rządząca prawica?
Źródło: interia.pl
fot. berlin.msz.gov.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU