Próba przejęcia Sądu Najwyższego przez obóz Prawa i Sprawiedliwości stała się wręcz niekończącym politycznym serialem. Instytucja wielokrotnie atakowana, odarta z prestiżu, obsadzona w części przez popleczników rządu, do dziś nie została jednak w pełni podporządkowana PiS. Tak długo bowiem jak prof. Małgorzata Gersdorf pozostaje na stanowisku, rządzący nie mogą zakończyć swojej misji sukcesem. Kadencja I Prezes niechybnie zmierza jednak ku końcowi w kwietniu 2020 roku i rządzący dwoją się i troją, aby podczas wyborów kolejnego prezesa liczby, przysłowiowo, “były po ich stronie”. Sprawia to zaś, że dla zagwarantowania sukcesu PiS musi obsadzić w Sądzie Najwyższym jak najwięcej stanowisk, aby przegłosować sędziów od siebie niezależnych i tych spośród delegatów nowej KRS, którzy mogliby wyłamać się potencjalnie z narzuconej przez Nowogrodzką dyscypliny. W tym celu prezydent Andrzej Duda wyszedł z inicjatywą, aby zmienić regulamin SN w taki sposób, aby poszerzyć jego skład o kolejnych 5 sędziów, powiększając go do rekordowego w historii stanu 125 sędziów. Jak donosi RMF FM, jeden z dodatkowych etatów ma pojawić się w największej, liczącej dziś 35 stanowisk Izbie Cywilnej, kolejne dwa w liczącej 29 sędziów Izbie Karnej i jeszcze dwa w 20-osobowej dziś Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Liczba dodatkowych stanowisk proponowanych przez Pałac Prezydencki nie jest tutaj jednak przypadkowa.
Obecnie w SN jest 12 wakatów, za kilka dni, kiedy sędzia Wojciech Sych zostanie powołany do Trybunału Konstytucyjnego, będzie ich 13. Obóz władzy chciałby wprowadzić do instytucji całą 13 swoich popleczników, jednak głowa państwa ma z tym problem. Od wielu miesięcy na przyjęcie przez niego ślubowania czeka grupa sędziów, którzy przeszli całą procedurę i zdobyli rekomendację Krajowej Rady Sądownictwa. Kluczowym detalem jest jednak to, że owe poparcie uzyskali od poprzedniego, niezależnego od PiS składu organu. Tych właśnie pięcioro sędziów to Katarzyna Polańska-Farion, Janusz Kaspryszyn, Aleksander Kappes, Wojciech Kocot i Grzegorz Salamon. Tym samym na 13 nowych sędziów PiS miałby 8 “swoich” i 5 niezależnych, co nijak wchodzi w polityczne kalkulacje prawicy. Ta pragnie całkowitej kontroli, czemu służyło trwające już od dłuższego czasu “nadmuchiwanie” instytucji. Jeszcze w 2015 roku Bronisław Komorowski podniósł liczbę sędziów do wówczas rekordowej liczby 93. To okazało się niczym w stosunku do PiS, który po zlikwidowaniu Izby Wojskowej powołał dwie nowe – Dyscyplinarną i Kontroli Nadzwyczajnej, które pozwoliły Andrzejowi Dudzie zwiększyć skład SN o jedną trzecią.
Dalsze poszerzenie składu ma być uzasadnione nadmiarem pracy, co jednak wydaje się mało przekonujące w świetle oczekiwania miesiącami na ślubowanie i przystąpienie do pracy kolejnych sędziów. Widać bowiem wyraźnie, że sprawność wymiaru sprawiedliwości ponownie ustępuje pierwszeństwa politycznym potrzebom chwili rządzących.
Źródło: rmf24.pl
fot. Flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU