Polityka i Społeczeństwo

To może być początek końca Beaty Szydło. W rządzie potrzebują kozła ofiarnego

Choć związki zawodowe zamiar przeprowadzania strajku w polskich szkołach ogłosiły grubo ponad miesiąc temu, a wyniki referendów strajkowych były ogłaszane na bieżąco przez ostatnie dwa tygodnie, to rząd Mateusza Morawieckiego zachowuje się niczym mityczni polscy drogowcy, których zaskoczyła zima. Wygląda na to, że rozmiary strajku i ilość nauczycieli, którzy dziś nie podjęli pracy, zszokowały nawet największych pesymistów w gabinecie premiera. Beata Szydło wrzucona przez premiera na minę poległa na całej linii, a to, co miało być dla niej szansą na wielki sukces w czasie kampanii wyborczej, w której planuje zdobyć rekordową ilość głosów, może się okazać wizerunkowym strzałem w stopę. Zwłaszcza jeśli potwierdzi się scenariusz, o którym piszą niektórzy dziennikarze.

Portal Onet dotarł bowiem do zaskakującego scenariusza, w którym Beata Szydło dołączy do kompletnie zmarginalizowanej obecnie szefowej MEN Anny Zalewskiej i w rozmowach z protestującymi centralami związkowymi zostanie odesłana na ławkę rezerwowych. Pierwsze skrzypce w negocjacjach z protestującymi, dzierżąc worek z nową, hojniejszą ofertą, odegrać ma premier rządu Mateusz Morawiecki, który jeszcze dziś ma ją przedstawić nauczycielom.

– Będziemy chcieli jak najszybciej usiąść do stołu rozmów i znaleźć wyjście, by jak nie zakończyć, to zawiesić na czas egzaminów gimnazjalnych strajk nauczycieli. Wkrótce podamy szczegóły naszej propozycji – zapewnił w rozmowie z Onetem jeden z bliskich współpracowników premiera Mateusza Morawieckiego.

Skąd taka nagła zmiana strategii? Nietrudno dojść do wniosku, że premier osiągnął swój cel, czyli zemścił się na swojej poprzedniczce. Najpierw wsadził ją na minę, a teraz w świetle kamer ukarze ją za brak skuteczności, odsuwając od rozmów. Wjeżdżając na białym koniu, przywiezie worek dodatkowych pieniędzy, przy pomocy których postara się udobruchać protestujących, potwierdzając swoją polityczną pozycję nad innymi wiceprezesami Prawa i Sprawiedliwości. Prawda jest bowiem taka, że protest nauczycieli musi się prędzej czy później skończyć podpisaniem jakiegoś porozumienia, które pozwoli obu stronom wyjść z twarzą z zapewne trwającego wiele dni protestu. Premier Morawiecki najwyraźniej uznał, że teraz już może wziąć na siebie odpowiedzialność za ten “sukces”, stawiając się w partyjnej hierarchii znacznie wyżej niż liderka list z małopolskiego okręgu wyborczego. 

Gest dobrej woli już się pojawił. Jak donosi reporter radia RMF FM Patryk Michalski, czasowy zakaz wypowiadania się w sprawie protestujących nauczycieli dostała wciąż przecież urzędująca Anna Zalewska. Po klęsce “deformy” edukacji i kompletnie nieudanych rozmowach z nauczycielami toczącymi się przez ostatnich wiele miesięcy, minister Zalewska działa na związkowców jak płachta na byka i z pewnością wielu odetchnie, gdy ta wyjedzie już do Brukseli, zostawiając resort komuś innemu. Może się jedynie cieszyć, że wśród postulatów ZNP i FZZ nie ma pozbawienia Zalewskiej miejsca na listach do europarlamentu. Dziś, by ratować wizerunek rządu, premier byłby zapewne gotów ten postulat spełnić i uczynić z szefowej MEN kozła ofiarnego.

Źródło: Onet/RMF FM

Fot. flickr / KPRM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie