Mamy wszystko policzone, w budżecie są zabezpieczone pieniądze, całość jest głęboko przemyślana – mówią politycy Zjednoczonej Prawicy pytani o “piątkę Kaczyńskiego”, która ma kosztować około 40 mld zł. Od dwóch tygodni Dziennik Gazeta Prawna opisuje sytuację, jaka ma miejsce w Ministerstwie Finansów, a tam nastroje są raczej minorowe. Wczoraj prorządowy portal wpolityce.pl podał informację, że szefowa resortu finansów podała się do dymisji, która nie została przyjęta przez premiera. News został zdementowany przez rzeczniczkę rządu oraz rzecznika Ministerstwa Finansów. DGP w dzisiejszym wydaniu kontynuuje temat i daje jasno do zrozumienia, że jednak coś jest na rzeczy z dymisją Teresy Czerwińskiej, a Gazeta Wyborcza publikuje tekst, w którym czarno na białym jest napisane, że ministerialny fotel zostanie przez Czerwińską opuszczony w ciągu najbliższych tygodni.
“Piątka Kaczyńskiego” to miał być w założeniach program, który zdominuje debatę publiczną w Polsce. Zaczerpnięcie z programów każdej partii jakiegoś pomysłu było przelicytowaniem opozycyjnych ugrupowań i torowaniem sobie drogi do zwycięstwa. Misternie montowana przez PiS narracja w odpowiedzi na pytania o ogromne koszty całego projektu, była budowaniem obrazu partii odpowiedzialnej w swoich obliczeniach oraz jeszcze bardziej przychylnej redystrybucji dóbr i dzielenia się owocami finansowymi ze społeczeństwem. Koncepcja bardzo szlachetna, ale na miarę państw bogatych, które długimi latami wypracowywały stabilne fundamenty finansowe i budowały model państwa opiekuńczego. Ale i to się zmienia np. w Norwegii – która musi stawić czoła nowym wyzwaniom ekonomicznym związanym z tym, że złoża ropy kiedyś się skończą, a ceny mocno się obniżyły – i zmuszona jest przemodelować swoją gospodarkę i zacząć podążać w innych kierunkach rozwoju, żeby utrzymać państwo przyjazne socjalnie obywatelowi.
Wracając jednak z Oslo nad Wisłę, to dymisja Teresy Czerwińskiej w najgorętszym okresie, na który składają się dwie kampanie wyborcze, jest dla obozu rządzącego zabójstwem politycznym. Wyborcy mogą nie słuchać tego co mówią zaprawieni w obliczeniach ekonomiści, ale odejście ministra finansów ze względu na “piątkę Kaczyńskiego” może wywrócić stolik z kunsztownie budowaną opowieścią o środkach znajdujących się w budżecie na obłaskawienie wyborców. Jeżeli z rządu ma odejść osoba odpowiedzialna za trzymanie ręki na finansowym pulsie oraz dająca do zrozumienia, że rakieta obietnic leci w kosmos po trajektorii kolizyjnej z jej wiedzą o stanie finansów i zdrowym rozsądkiem, to będzie niewątpliwie bardzo mocny sygnał zawierający przestrogę.
Do dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość powtarza jak mantrę, że opozycja i autorytety ekonomiczne wieszczyły fiasko obietnic wyborczych złożonych w 2015 roku, a nic takiego nie miało miejsca. Można z tym polemizować, bo skutki obniżenia wieku emerytalnego uderzą za kilka lat, gdy ta ekipa nie będzie już odpowiedzialna za rządzenie. W publicystyce pojawia się także stwierdzenie, że to co Zjednoczona Prawica obiecała w poprzedniej kampanii, zostało wprowadzone i przez to wyborcy mają zaufanie do prawicowej koalicji. Sęk w tym, że wtedy nie było ministra finansów, który wyrażałby obawy o domknięcie budżetu – chociaż Morawieckiemu wyrwało się, że 20 mld zł na 500+ jest na kredyt, co musiał w trybie natychmiastowym prostować – a w przypadku dymisji Czerwińskiej w jakimś stopniu taka narracja zostaje podważona.
Rozstanie z ministrem finansów będzie zapewne kamuflowane przez polityków PiS, żeby przypadkiem elektorat nie usłyszał, że wielki plan Kaczyńskiego stoi na stole, któremu brak jednej nogi. Gazeta Wyborcza sugeruje, że Czerwińska może być przesunięta na inne stanowisko, aby powiedzieć, że została skierowana do kolejnych zadań. Tylko oddelegowanie ministra finansów do roli np. podsekretarza stanu w którymś z ministerstw nie będzie chyba szczytem marzeń Czerwińskiej, bo koń, na którym siedzi, jest bardzo wysoki. Tak więc maskowanie dymisji musi się odbyć na poziomie równoległym lub bardzo zbliżonym, a to może być trudno.
Być może za kilka tygodni pojawi się gorąca dyskusja, kto wskoczy na konika, którego podkowy w przyszłym roku będą ważyły 40 mld zł. Już chyba teraz można powiedzieć, że nie będzie to nikt poważny, bo tylko straceniec będzie chętny na takie rodeo. Partia potrzebuje kogoś spolegliwego i nie zadającego zbytnich pytań, a najlepiej nie za bardzo znającego się na budżecie. Do tego entuzjastycznie popierającego “piątkę Kaczyńskiego”. Może Marek Suski? 😉
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU