Już w najbliższych dniach ruszy oficjalnie kampania przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Coraz więcej wiemy o tym, jakie listy wystartują, a od kilku dni znamy też liderów Prawa i Sprawiedliwości. Tym samym rozpoczyna się wyścig o poparcie wyborców i prawdziwy wysyp kwiecistych wypowiedzi, które za zadanie mają nie tylko przekonać Polaków do danej kandydatury, ale także zbudować możliwie największą rozpoznawalność wśród elektoratu. Prym w takich “występach” wiodą oczywiście zwykle polityczni neofici, którzy w polskich realiach doskonale zdają sobie sprawę, że jeszcze niedawno nie mieliby szans na zdobycie głosu wyborców przeciwnej partii i teraz muszą bardzo się starać, by swoje “nawrócenie” wyeksponować i podkreślić. To, że czeka nas wyścig na największą bzdurę wypowiedzianą przez kandydatów w kampanii do PE, jest tego nieuchronnym skutkiem ubocznym.
I choć takie zawody w zasadzie dopiero się rozpoczynają, to z miejsca liderem rankingu może stać się największy polityczny neofita PiS, bohater brukselskiej awantury podczas wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej, zakończonej wielką klęską 27:1 Jacek Saryusz-Wolski. Od czasu wydarzeń z marca 2017 roku, były europoseł Platformy Obywatelskiej robi wszystko, co w jego mocy, by zdobyć uznanie wyborców partii Jarosława Kaczyńskiego, co rusz wrzucając na Twitterze swoje mądrości i niesamowite teorie o tym, jak to sejmowa opozycja “dogaduje się” z unijnymi instytucjami, by te przeprowadzały nieustanny atak na polski rząd.
Tym razem Saryusz-Wolski postanowił uderzyć w Donalda Tuska, który w niedawnym wywiadzie dla TVN24 w zasadzie ogłosił powrót do polskiej polityki, choć póki co w formule zaangażowania się w ruch obywatelski skupiający tych, dla których 4 czerwca to data wielkiego zwycięstwa nad komuną. Dla świeżo nominowanej “jedynki” na mazowieckiej liście Prawa i Sprawiedliwości taka deklaracja to dowód na to, że były premier i obecny szef Rady Europejskiej “gwałci” Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Zaczynamy zawody "która jedynka PiSu wypowie największą bzdurę podczas kampanii". I to już teraz bardzo mocny kandydat do zwycięstwa. https://t.co/u14rvH9dJZ
— Bartek Byczkiewicz (@BByczkiewicz) February 22, 2019
Jego zdaniem, art. 15 ust. 6 traktatu zakazuje mu pełnienia funkcji publicznej w kraju członkowskim, a rola lidera opozycji taką właśnie funkcją jest, nawet jeśli nie jest ona formalna. Zaproponował jednocześnie przygotowanie wniosku o interpretację tego przepisu przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Warto postawić pytanie, czy Jacek Saryusz-Wolski jest akurat właściwą osobą do diagnozowania “gwałtu” na traktacie UE, gdy sam, całkowicie wbrew jego “duchowi”, próbował rzucić wyzwanie Donaldowi Tuskowi, kompletnie nie rozumiejąc istoty tej funkcji. Ciekawa jest też próba zrównania formalnego pełnienia jakiejś funkcji publicznej (choć żaden polski przepis nie przewiduje roli “lidera opozycji”) z pełnieniem jej nieformalnie. Taka konstrukcja może okazać się bardzo przydatna przy określaniu winy Jarosława Kaczyńskiego w zarządzaniu spółką Srebrna. Bo choć formalnie nie pełni on w niej żadnej funkcji, to jednak wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują, że nieformalnie jest on jej niekwestionowanym szefem, prowadząc w imieniu partii politycznej działalność gospodarczą, zakazaną przecież ustawą o partiach politycznych. Czyżby Jacek Saryusz-Wolski właśnie obciążył swojego nowego szefa? Taki wpis z pewnością poparcia w elektoracie PiS mu nie przysporzy.
Źródło: Twitter
fot. flickr/M.Schultz
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU