Wprowadzamy rozwiązania – które tutaj będą dyskutowane – bardzo konkretne. Rozwiązania, które mają doprowadzić do utrzymania cen energii na poziomie pierwszej połowy 2018 r. – mówił szef rządu, gdy w ostatnich dniach minionego roku urządzono w Sejmie wielkie przedstawienie pt. “Dla Ciebie Polaku obóz dobrej zmiany poruszy niebo i ziemię, byle byś tylko nie zapłacił w 2019 roku więcej za prąd”. Tłumaczył też wówczas, że podwyżki, jakie zaproponowały odbiorcom firmy energetyczne, to oczywiście “wina Tuska” i poprzedników, a trzyletnie rządy Prawa i Sprawiedliwości nie mają z tym absolutnie nic wspólnego.
„Przede wszystkim dbamy o to, żeby nie urosła cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych, o to, o co państwo nie zadbaliście w latach 2008-2012, podnosząc ceny dla gospodarstw domowych o 50 proc.” – mówił wówczas szef rządu. Dziękował także wszystkim, którzy wypracowali rozwiązania w „tym trudnym czasie, kiedy polityka klimatyczna i błędy poprzedników doprowadziły do stanu, w którym jesteśmy”.
Jak wszyscy wiemy, ustawa przez parlament przeszła błyskawicznie, a w przerwie pomiędzy zjazdami z góry na nartach podpis swój złożył także prezydent Duda. Tyle tylko, że cudowne rozwiązanie nie zadziałało, podwyżki nadal pozostają nieuchronne, a zaniedbania ministra energii i brak wydania przepisów wykonawczych doprowadziły do olbrzymiego chaosu w sektorze. Na domiar złego głos zabrała Komisja Europejska, która stanęła w obronie gwarantowanej traktatami niezależności Urzędu Regulacji Energetyki. Przed rządzącymi bardzo szybko pojawiło się widmo ogłoszenia porażki i wycofania się z uchwalonych przepisów, a finalnie zmierzenie się ze wściekłością rozczarowanych wyborców. Nic więc dziwnego, że tym razem fety w Sejmie nie będzie, a projekt nowelizacji eliminujący ręczne zamrożenie cen na poziomie z 2018 roku pojawił się jako projekt poselski, bez wymogu przeprowadzania żadnych konsultacji, a następnie błyskawicznie skierowany do pierwszego czytania od razu w sejmowej komisji.
“Projekt ustawy zmieniającej ustawę o zmianie ustawy o podatku akcyzowym oraz niektórych innych ustaw w art. 1 w pkt 1 obejmuje propozycję zmiany art. 5 tej ustawy, polegającą na:
a) doprecyzowaniu, że ceny i stawki opłat w określonych wysokościach należy stosować wobec odbiorców końcowych energii elektrycznej, o których mowa w art. 3 pkt 13a ustawy z dnia 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne, co jest zgodne z pozostałymi przepisami nowelizowanej ustawy;
b) doprecyzowaniu, że obowiązek określony w tym przepisie dotyczy wszystkich rodzajów umów zawieranych pomiędzy przedsiębiorstwem obrotu a odbiorcą końcowym;
c) usunięciu z tego artykułu obowiązku dla przedsiębiorstw energetycznych zajmujących się przesyłaniem lub dystrybucją energii elektrycznej, polegającego na określeniu na 2019 r. cen i stawek za energię elektryczną w wysokości nie wyższej niż ceny i stawki opłat brutto stosowane w dniu 31 grudnia 2018 r.” – czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy, dostępnym na stronach sejmowych.
Tym razem raczej nie należy się spodziewać kwiecistych przemów premiera Morawieckiego i pochwał pod adresem ministra Tchórzewskiego. Po raz kolejny buńczuczne zapowiedzi, że “UE może sobie gadać, a my wstaliśmy z kolan, więc się nie damy” okazały się pustosłowiem. Istnieje jednak cień szansy, że po przeforsowaniu tej nowelizacji przynajmniej chaos w sektorze zostanie ograniczony. W gaszeniu pożarów, które rządzący sami wywołali, ekipa “dobrej zmiany” robi się wyjątkowo skuteczna.
Źródło: Gazeta.pl
Fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU