Na drugiej taśmie z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, Geralda Birgfellnera i prawników kancelarii Baker McKenzie ujawnionej dziś przez “Gazetę Wyborczą” pojawia się wątek, który najprawdopodobniej stał się kluczowym powodem naprędce organizowanej w poniedziałek wieczorem narady wojennej w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości. Już w sierpniu 2018 roku, czyli gdy lider partii rządzącej i główny pomysłodawca wysokościowej inwestycji przy ul. Srebrnej w Warszawie podjął decyzję o jej zaniechaniu, tłumaczył, że powiązanie jego osoby z miliardowym przedsięwzięciem całkowicie zrujnuje jego wizerunek politycznego ascety, który przez prawie 30 lat kreował.
– Jest kampania o charakterze czysto politycznym pod tytułem: partia buduje wieżowiec, azjatyckie stosunki czy nawet zgoła stwierdzenie, że to ja buduję, a w związku z tym jestem niezwykle zamożnym człowiekiem. Nie możemy sobie na to pozwolić – powiedział Kaczyński na nagraniu.
Lider Prawa i Sprawiedliwości podkreślał, że politycznie ta sprawa jest nie do obrony. Zdał sobie sprawę, że nawet jeśli udałoby się Patrykowi Jakiemu wygrać wybory w stolicy (co w sierpniu 2018 roku uważał jednak za mało prawdopodobne, mimo dobrych sondaży kandydata Zjednoczonej Prawicy), to kontynuowanie projektu oraz jego powiązanie z partią i nim samym miało być zbyt kosztowne politycznie. Obnażenie wielkiego kłamstwa o nim samym i o jego partii, zdemaskowanie fundamentalnego fałszu w twierdzeniu, że “do polityki nie idzie się dla pieniędzy”, było dla prezesa PiS bardzo niepożądane. Był przekonany, że karmiony kłamstwami o jego skromności, umiarze i pokorze elektorat takiego kłamstwa mu nie wybaczy, co może zagrozić przyszłości rządów jego partii.
Paradoksalnie, dziś gdy mleko się rozlało, a prawda o zamożnym prezesie PiS ujrzała światło dzienne, jest on w dużo lepszej sytuacji, niż w okresie ujawnionym na nagraniach. Kaczyński ewidentnie pomylił się co do swojego elektoratu, który nie tylko nie wściekł się, że przez dekady był oszukiwany co do prawdziwego oblicza lidera tego obozu, ale wygląda na to, że w pełni kupił pijarową papkę o “krystalicznej uczciwości” prezesa PiS. Przez trzy lata w pełni demoralizującego władzę okresu rządów, udało się totalnie zdemoralizować także duże grono wyborców.
Co więcej, teraz, gdy prawdziwy charakter tej władzy wykorzystującej do granic możliwości szanse ustawiania prawa pod siebie i swoje miliardowe interesy został opinii publicznej ujawniony, lider PiS może na poważnie powrócić na ścieżkę realizacji wymarzonej inwestycji. Bezczelnie nazwać ją “Kaczyński Towers” i atakować władze Warszawy, że traktują go jako “gorszego sortu” mieszkańca stolicy, “gorszego sortu” dewelopera. Takiego obrotu sprawy jeszcze rok temu z pewnością się nie spodziewał.
Źródło: Gazeta Wyborcza
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU