Polityka i Społeczeństwo

Nowy pomysł Biedronia zrujnuje budżet? Niebezpiecznie populistyczny postulat polityka

PiS uderza w Roberta Biedronia. Poważna przeszkoda dla inicjatywy polityka
fot. Shutterstock/Tomasz Bidermann

Robert Biedroń prowadzi swoją wielką ofensywę, aby wybić się na trzecią siłę polityczną w kraju i stać się niezbędnym elementem do ułożenia powyborczej koalicji rządzącej. Ruch prezentuje cały szereg pomysłów, z których wiele jest wartych uwagi, jednak coraz częściej pojawiają się także inicjatywy mocno kontrowersyjne. Tego rodzaju ryzykowną koncepcją jest emerytura obywatelska, czyli zrównanie świadczeń emerytalnych do jednego, równego dla wszystkich poziomu. W wariancie Roberta Biedronia to 1600 zł, jak można rozumieć zapewne netto.  Ma być to recepta na bolączki systemu w realiach kiedy w marcu 2018 średnia emerytura wyniosła 2570 zł brutto dla mężczyzn i 1550 dla kobiet. W tym samym czasie jednak najczęściej wypłacana emerytura wynosiła 1065,60 zł brutto, czyli 906 zł netto, co pokazuje duże rozwarstwienie wysokości świadczeń. W wizji polityka taką emeryturę otrzymywałby każdy niezależnie do lat pracy i odprowadzonych składek. Tak tłumaczył to na antenie TOK FM :

“To minimalna emerytura, jaką każda Polka i Polak będą dostawali. Żeby wyrównywać szanse. Sprawi też, że oszczędzimy, bo to będą oszczędności na lepszym życiu, na większym komforcie Polek i Polaków na emeryturze. Mniejsze kolejki do lekarzy, mniej na leki, szczęśliwsi seniorzy. Mamy wyliczenia i źródła finansowania, które będziemy pokazywali. To są realne oszczędności, które przyniosą seniorzy państwu”.

Pomysł już niektóre media okrzyknęły mianem projektu, który może przebić 500+. Ta radość może okazać się jednak przedwczesna. Odpowiedzi wymaga bowiem kilka pytań, które mogą sprawić, że rozwiązanie polityka okaże się sporą szkodą dla milionów Polaków. Emerytura obywatelska przyjęta zgodnie ze swoją definicją oznaczałaby, że państwo oszukałoby Polaków. Straciliby Ci, którzy od lat ciężko pracowali i płacili składki. Ich świadczenia zostałyby zredukowane do 1600 zł. Innymi słowy w takim scenariuszu Biedroń zaoferowałby Polakom skok na OFE, ale w jeszcze większej skali. Zgodnie z umową społeczną każdy pracownik ma swoje konto w ZUS, na którym odkłada środki, które służą do wyliczenia przyszłego świadczenia. Robert Biedroń przychodzi zaś i dokonuje nacjonalizacji oszczędności Polaków. Pamiętajmy, że ZUS w teorii to oszczędności obywateli, a nie środki Skarbu Państwa. O tym, jakie skutki mogłoby mieć zrewolucjonizowanie systemu z dnia na dzień pisał na Twitterze ekonomista Maciej Bukowski, prezes think-tanku Wise Europa.

Wprowadzona od razu emerytura obywatelska byłaby brakiem poszanowania dla państwa prawa, którego fundamentem jest respektowanie praw nabytych. Jeśli można to zrobić z emerytami, to można to zrobić z każdym. Wpisuje się to w znane schematy z ostatnich trzech lat. Robert Biedroń rzucając taki pomysł w eter postawił na bardzo duży populizm. Radykalna podwyżka świadczeń przekonać może do ruchu polityka tysiące osób. Natomiast tych, którzy zapłacą za pomysł polityka będzie znacznie mniej, głównie poza elektoratem byłego prezydenta Słupska.

Pytanie jednak, czy poklask społeczny czyni coś uczciwym? Cała walka lewicy o równość opierała się przecież o ochronie mniejszości przed większością, teraz zaś jedna grupa ma zostać rzucona na pożarcie innej, silniejszej wyborczo grupie. Jedyną nadzieją byłaby deklaracja, że Robert Biedroń chce objąć systemem tylko nowych członków systemu emerytalnego, jednak taki pomysł miałby zerową wyborczą moc. Wprowadzenie stałej emerytury i uznawanie praw nabytych części emerytów także jest wątpliwe – przeczy idei emerytury obywatelskiej oraz kosztowałoby budżet środki, przy których 500+ to drobne wydatki (emerytury w ZUS tylko w 2016 roku kosztowały ponad 130 mld zł). Tymczasem w Polsce mamy jedną z najniższych aktywności zawodowych w Europie. Zaledwie około 60% Polaków w wieku produkcyjnym pracuje, co oznacza, że pomysł Biedronia daje prawa do świadczeń olbrzymiej liczbie osób dotychczas w praktyce nieujętych. Czy brak konieczności odkładania na emeryturę będzie w tym wypadku motywował do aktywności zawodowej, czy wręcz przeciwnie?

Sam pomysł emerytury obywatelskiej nie jest zły, wręcz przeciwnie, może stanowić narzędzie równania szans. Jednak jego wprowadzenie musiałoby trwać kilkadziesiąt lat, aby zastąpić w sposób naturalny obecny system. W innym wypadku, mówimy o graniu przez polityków roli Janosika. 30-40 lat temu państwo zawarło inną umowę z pracownikami i dziś powinno to uszanować.

Nie jest zresztą to jedyna wątpliwość. Jak przełoży się to na świadczenia imigrantów? Już do tej pory najniższa emerytura autorstwa PiS sprawiała, że podnoszono, że państwo będzie musiało wypłacać świadczenia ludziom, który co dopiero przybyli do naszego kraju. Pomysł Roberta Biedronia budzi na nowo dyskusję na ten temat.

Rzucenie na zasadzie wyborczego hasła tak fundamentalnej rewolucji w systemie budzi obawy, czy jest to inicjatywa przemyślana czy kolejna sezonowa obietnica wyborcza. Od sztabu Roberta Biedronia mamy prawo zatem oczekiwać doprecyzowania wizji i wskazania źródeł jej finansowania.

fot. Shutterstock/Tomasz Bidermann

Źródło: TOK FM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

 

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie