Jeśli rządząca partia miała nadzieję, że w 2019 roku szczęście nadal będzie się do nich uśmiechać i pozwoli im rządzić czwarty rok w okresie najlepszej kondycji polskiej gospodarki od dekad, to pora te plany zrewidować. Końcówka 2018 roku przyniosła bowiem fatalne wieści zwiastujące nieuchronne spowolnienie polskiego przemysłu, co finalnie musi przełożyć się także na spadek tempa konsumpcji, która przy totalnym zaniedbaniu inwestycji od lat utrzymuje wskaźniki na zadowalającym poziomie. Gdy to się zmieni, kreatywna księgowość nie pomoże i odczyty z każdego miesiąca pokazywać będą spadki, a tego nawet nachalna propaganda TVP może nie zdołać ukryć.
Już na początku grudnia, gdy pojawiły się odczyty wskaźnika PMI obrazującego nastroje w przemyśle, eksperci alarmowali, że właśnie wchodzimy w fazę spowolnienia. W listopadzie 2018 roku wyniósł 49,5 pkt i był pierwszym tak słabym odczytem od 2014 roku. Po grudniu spadkowy trend mocno się pogłębił, bowiem wskaźnik obniżył się o niemal dwa punkty i wyniósł 47,6 pkt. Zresztą pokazanie tych spadków na wykresie robi piorunujące wrażenie. Gołym okiem widać bowiem, że najlepszy okres koniunktury rząd Mateusza Morawieckiego ma już za sobą.
#Polska: Grudniowy wskaźnik PMI dla sektora przemysłowego 47,6 pkt, prog. 49,8 pkt, poprz. 49,5 pkt. pic.twitter.com/LoneOoQj4K
— Acemarketu.com (@acemarketu) January 2, 2019
“Wskaźnik PMI sygnalizuje największy kryzys od kwietnia 2013 roku” – piszą autorzy raportu z firmy IHS Markit, o którym pisze portal Gazeta.pl. Z kolei ekonomiści PKO BP przypominają, że w tamtych latach wzrost PKB ledwie przekraczał 0 proc. (warto pamiętać, że w projekcie ustawy budżetowej na 2019 rok rząd założył wzrost na poziomie 3,8%, co może stać się nieosiągalne).
By lepiej zrozumieć powagę sytuacji, warto przypomnieć, że indeks PMI składa się z kilku subindeksów. Wśród nich produkcja i nowe zamówienia spadły w grudniu najszybciej od czerwca 2009 roku, czyli od szczytowego momentu kryzysu. W przypadku zamówień widać wpływ spadającego popytu z zagranicy, zwłaszcza z Unii Europejskiej, a przede wszystkim z Niemiec. Spowolnienie na zachodzie Europy uderza w polską gospodarkę.
“Dane dotyczące liczby nowych zamówień oraz zaległości produkcyjnych sugerują, że w najbliższym czasie trend spadkowy zostanie utrzymany” – mówi, cytowany w komunikacie, dyrektor IHM Markit Trevor Balchin.
Realny spadek tempa wzrostu gospodarczego to bardzo poważny problem dla rządzącej partii populistycznej, która właśnie w zapowiedziach dalszego przejadania jego owoców upatruje swoją największą szansę w jesiennej kampanii wyborczej. O wiarygodność będzie coraz trudniej, gdy ceny w sklepach zaczną galopować, inflacja wymknie się spod kontroli, a jedynym sposobem na utrzymaniu budżetu w ryzach będzie zaciskanie pasa i redukcja państwowych wydatków. Z drugiej strony, prawdziwie sprawiedliwe byłoby pozostawienie Prawa i Sprawiedliwości przy władzy na kolejną kadencję, by zmuszone zostało do radzenia sobie ze skutkami kryzysu gospodarczego, na który naszą gospodarkę zupełnie nie przygotowali.
Źródło: Gazeta.pl
Fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU