Strategia dzielenia Polaków, stosowana przez Prawo i Sprawiedliwość, przynosi wyśmienite dla jej autorów rezultaty. Nigdy, żaden rząd nie mógł pozwolić sobie na tak wiele i liczyć przy tym na całkowitą obojętność czy nawet entuzjazm znacznej części społeczeństwa. Staliśmy się narodem, w którym argument przestał się dłużej liczyć, ponieważ nie ma znaczenia co jest mówione, ale kto to mówi. A jeśli ten, kto mówi jest z “naszego” obozu, to musi mieć rację. W ten prosty sposób przeciętny wyborca PiS, w przypadku przypisania dokładnie tego samego zdania autorstwu Ryszarda Petru albo Jarosława Kaczyńskiego, w pierwszym przypadku nie kryłby oburzenia, a w drugim przytaknął ze zrozumieniem.
Można powiedzieć, że polska scena polityczna jest w kulminacyjnym punkcie swoistej wojny ideologicznej, w której nie bierze się jeńców. Takie przeświadczenie przynajmniej starają się w swoim elektoracie wytworzyć czołowi polscy politycy, niestety skutecznie. W powyższy sposób powstała bariera informacyjna, dwa odrębne obiegi wiadomości w społeczeństwie, gdzie ludzie chcą słuchać rzeczy, które mają być w zgodzie z ich wizją świata, a nie koniecznie z rzeczywistością. Przez to zjawisko informacje o skandalicznych zmianach w prawie dotyczącym ochrony środowiska, czy czystkach w kolejnych instytucjach, jeśli nawet dotrą do wyborcy, to zostaną opakowane hasłem zwalczania eko-lobby z Brukseli czy niszczenia układu III RP. Karmiony taką ideologiczną papką wyborca, staje się nieczuły na otaczające wydarzenia.
Jednak to swego rodzaju zniewolenie umysłów Polaków ma także wymiar ekonomiczny, a nie tylko ideologiczny. Prawo i Sprawiedliwość wie jak nikt inny, że większość Polaków nie cieszy się na tyle dużą zamożnością, aby uznać swoją sytuację materialną za mniej ważną od np. demontażu Trybunału Konstytucyjnego. Znaczna część społeczeństwa nie umiała w pełni zaadoptować się do zmian gospodarczych, wielu ludzi nie odczuwało przez lata poprawy swojego losu, co powodowało frustrację. To uczucie PiS sprawnie wykorzystał, mówiąc ludziom, że wszystko jest winą “układu” i kusząc obietnicami państwa “solidarnego”, czyli hojnie rozdającego świadczenia socjalne. Sam program 500+ ograniczył w Polsce skalę ubóstwa i doprowadził do gwałtownego spadku popularności doraźnych pożyczek tzw. chwilówek, doprowadzając już do pierwszego w tej lichwiarskiej branży bankructwa. Pokazuje to, że stabilność ekonomiczna tysięcy gospodarstw domowych uległa poprawie. A jak widzimy to dopiero początek, już wdrażany jest program mieszkanie plus i obniżka wieku emerytalnego.
Jednym z sekretów sukcesu Prawa i Sprawiedliwości było umiejętne oddzielenie od siebie grup korzystających, od tych tracących na rządach Jarosława Kaczyńskiego. Rozbudowane państwo socjalne zasila szerokim strumieniem grupy społeczne, które stanowią zaplecze wyborcze PiS, a najsilniejsze uderzenia idą w środowiska jej przeciwne. W ten sposób z jednej strony cementowana jest wierność zwolenników, a równocześnie rząd nie odczuwa odpływu poparcia za wiele swoich decyzji, ponieważ dotykają one ludzi, którzy już wcześniej na partię Jarosława Kaczyńskiego nie głosowali.
Istnieje wprawdzie w Polsce silna grupa wyborców centrowych, którzy mogliby porzucić Prawo i Sprawiedliwość, ale kompromitująca się wewnętrznie opozycja nie jest w stanie stworzyć realnej alternatywy. Powstaje zatem komfortowa dla Jarosława Kaczyńskiego sytuacja, gdzie pozycja partii rządzącej, jeśli ta sama nie popełni jakiegoś katastrofalnego błędu, jest niezagrożona.
Tylko krach gospodarczy obali rządy PiS
Jednak ta polityczna strategia będzie działała tylko dopóki będą pieniądze, trzeba powiedzieć wprost, cudze pieniądze, ponieważ państwo wszystkie swoje dochody zabiera obywatelom. Festiwal obietnic rządu obciąża budżet, doprowadzając do uchwalenia na 2017 rok rekordowego deficytu budżetowego w wysokości 59,4 mld zł (w latach 2013-16 było to w kolejności: 42,4; 29; 46,1 i 54,6 mld). W połączeniu z informacjami o całkowitym demontażu OFE, który oznacza wpływ zgromadzonych środków de facto do budżetu, trzeba powiedzieć, że rządowi towarzyszy rozmach w ekspansji wydatków.
Niestety rosnący deficyt odbija się na wiarygodności polskich obligacji skarbowych, których oprocentowanie wzrośnie, po raz kolejny uderzając budżet (już obecnie mowa o 40 mld zł rocznie na spłatę samych odsetek). Dodatkowo wojna polityczna w kraju umiejscawia Polskę wśród państw uchodzących za politycznie niestabilne, a to utrudnia przyciągnięcie inwestycji, które już zaczęły gwałtownie spadać. W 2016 roku widzieliśmy oznaki spowolnienia wzrostu gospodarczego, który w III kwartale zwolnił do 2,5% przy zakładanych 2,9%.
Jeśli negatywne trendy ekonomiczne będą się pogłębiały, to możliwe, że rząd będzie zmuszony do ograniczenia rozmachu części swoich obietnic. Obecnie, niezależnie od płacy minimalnej, widzimy stopniowe poprawianie się sytuacji pracowników, czego dowodem jest walka o pracownika pomiędzy nawet supermarketami. Jeśli w dłuższej perspektywie, z powodu błędnej polityki doszłoby do zahamowania wzrostu płac i zwiększenia bezrobocia, to może się okazać, że to nie Komitet Obrony Demokracji i opozycja obali rządy Prawa i Sprawiedliwości, a narastające problemy gospodarcze. Próba łatania dziury budżetowej przez podatek od hipermarketów i inne pomysły rządu, na końcu i tak dosięgną kieszeni zwykłych Polaków, co tylko zwiększy problemy rządzących.
Polityka rozdawnictwa i kupowania poparcia świadczeniami pozwala zyskać partii rządzącej polityczny kapitał, jednak są to działania, które przekraczają zdolności finansowe naszej gospodarki. Podzielenie społeczeństwa na pół przez niezdolny do dialogu obóz, prowadzi polską demokrację na niebezpieczną ścieżkę, gdzie jakiekolwiek mechanizmy obywatelskiej kontroli nad nieodpowiedzialnością polityki przestają działać. Dalsza polaryzacja sceny politycznej oznaczać będzie nieuchronnie wzrost zagrożenia finansów publicznych, które prędzej czy później staną się niewydolne. Pojawia się jednak pytanie, czy politykę państwa da się zawrócić nim będzie za późno?
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU