Rządowa kreatywność w szukaniu nowych źródeł środków w budżecie nie zna granic. Była opłata emisyjna, danina solidarnościowa, podatek bankowy, zniesienie limitu składek na ZUS, podatek od galerii, zablokowany przez Unię podatek od handlu, w kuluarach zaś krąży widmo daniny atomowej na budowę nowej elektrowni. Rząd pozostaje jednak niestrudzony i ma kolejny pomysł jak wydrenować kieszenie Polaków. Tym razem cios wyszedł z Ministerstwa Zdrowia, kiedy nowy wiceminister, Maciej Miłkowski, ogłosił na kongresie Szczyt Zdrowia, że opowiada się za wprowadzeniem podatku “cukrowego”. Danina, którą ma być objęta niezdrowa żywność nie jest pomysłem nowym. Koncepcje sondowano już w 2017 roku, ale Ministerstwo Finansów błyskawicznie zdemontowało wszelkie spekulacje. Tym razem, jak donosi money.pl, reakcja jest znacznie bardziej wyważona. Resort odpowiada, że nie prowadzi oficjalnie prac legislacyjnych, ale “stale analizuje dane”, które mają potwierdzać “potencjalnie korzystny wpływ wykorzystywania narzędzi polityki fiskalnej na zmianę nawyków żywieniowych, a co za tym idzie na zmniejszenie częstości występowania nadwagi, otyłości oraz innych chorób cywilizacyjnych”. Takie postawienie sprawy wskazuje, że idea podatku jest żywa wśród urzędników i coraz bardziej staje się kwestią nie “czy”, ale “kiedy” pojawi się w Sejmie. Dzięki takiemu rozwiązaniu rząd mógłby zyskać bowiem około 1,6 mld zł.
PiS myśląc o podatku cukrowym idzie w kierunku wyznaczonym przez Światową Organizację Zdrowia, która postuluje opodatkowanie napojów słodzonych i produktów wysoce przetworzonych. Koronnym argumentem ekspertów jest przykład Meksyku, gdzie przez trzy lata od wprowadzenia obostrzeń udało się uniknąć według szacunków niemal 190 tys. przypadków nowych zachorowań na cukrzycę typu II i około 20 tys. udarów i zawałów. Z tego względu ze wszystkich proponowanych przez PiS nowych danin ta jako jedyna ma podstawy merytoryczne, które czynią ją wartą rozważenia.
Omawiany podatek pozostaje jednak ingerencją w wolność wyboru konsumenta i kolejną próbą łatania dziury budżetowej. Jeśli bowiem rząd chciałby osiągnąć przede wszystkim efekt prozdrowotny, to powinien skompensować obywatelom podwyżkę opodatkowania niezdrowej żywności obniżką opodatkowania innych produktów od zdrowej żywności, po likwidację “tymczasowego” 23% VATu. Na to jednak się nie zanosi, co wskazuje, że intencja rządzących jest prosta, czyli znaleźć dodatkowe fundusze na realizację obiecanego rezydentom wzrostu nakładów na ochronę zdrowia, bez konieczności rezygnowania z kolejnych populistycznych obietnic wyborczych. To ostanie wróży zaś, że PiS w kwestii podatków wciąż nie powiedziało ostatniego słowa.
Źródło: money.pl
fot. Kancelaria Sejmu/Krzysztof Białoskórski
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU