Zamachy w Berlinie i w Turcji pokazały, że groźba terroryzmu nieprędko zniknie ze starego kontynentu. Niestety zamiast merytorycznej dyskusji o bezpieczeństwie Europy czeka nas zapewne kolejna polityczna przepychanka.
Prawica na pewno spróbuje wykorzystać sytuację do wzmocnienia anty unijnej retoryki, co zwiększy szanse Marine le Pen na wygranie wyborów prezydenckich we Francji, a tym samym na całkowitą destabilizację polityczną Europy. W Niemczech jeszcze więcej poparcia zyska radykalna Alternatywa dla Niemiec. Czasy zagrożenia promują liderów o twardych postawach i bezkompromisowych stanowiskach, co jest odwróceniem wieloletniego stylu prowadzenia polityki w Europie.
Na naszym krajowym podwórku ostatnie wydarzenia pozwolą rządzącym odwrócić uwagę od kryzysu w Sejmie. Pierwsze symptomy już mamy, w nocy Prezydent podpisał ustawy całkowicie demontujące Trybunał Konstytucyjny, a w tym samym czasie policja rozpoczęła usuwanie protestujących i ogradzanie przestrzeni wokół Sejmu.
Kolejny zamach pokazał bezradność Europy wobec tego zagrożenia.
To właśnie bierność wspólnoty jest paliwem dla skrajnych ugrupowań. Jeszcze parę miesięcy temu w zamian za zatrzymanie fali uchodźców mówiono o otwarciu Unii na ruch bezwizowy dla Turków. Tymczasem kraj ten nie panuje nad islamskim ekstremizmem wśród swoich obywateli, czego efektem było wczorajsze zabójstwo rosyjskiego ambasadora. Ankara już parokrotnie groziła zalaniem granic unijnych imigrantami, w przypadku niewywiązania się z porozumienia. Sprawia to, że obecnie unijna dyplomacja znalazła się w trudnym położeniu.
Przez wiele lat naturalnym buforem między Europą, a falami imigrantów była Libia pod rządami Kadafiego. Obecnie po interwencji NATO przez północną Afrykę biegnie wielki szlak migracji. W odpowiedzi pojawiły się ze strony Victora Orbana pomysły utworzenia w Afryce wręcz całych miast, do których mieliby trafiać nielegalni imigranci do czasu zweryfikowania ich statusu i transportu do Europy tylko tych, którzy spełniają unijne wymogi. Pomysł wyraźnie wzorowany na australijskiej restrykcyjnej polityce migracyjnej, która wykazała się skutecznością, ale spotkała się również z licznymi zarzutami o brak humanitaryzmu.
O ile zatrzymanie fali migracji jest koniecznością, to wbrew temu co głosi wielu polityków, powstrzymanie niekontrolowanej imigracji nie zakończy problemu zamachów. Wielu terrorystów wywodzi się ze społeczności imigranckich od wielu lat zamieszkujących Europę. Tej wielomilionowej społeczności nie usunie się z Europy, dlatego rosnąca wrogość wobec mniejszości sprzyja radykalizacji ich członków.
Europa musi takiej sytuacji uniknąć. Odpowiedzią nie jest jednak przymykanie oczu na wysoką przestępczość środowisk imigranckich, w błędnie pojmowanym celu nieantagonizowania. Jedynym efektem tej bezkarności jest eskalacja przemocy, na którą cierpi wielu obywateli, w tym także wielu imigrantów.
Spirala wzajemnej niechęci i nienawiści jest tym, na czym bazuje Państwo Islamskie. Aby nastroje przeciw imigrantom przestały narastać, prawo w Europie musi być w zdecydowany sposób egzekwowane. Jeśli zniknie poczucie niesprawiedliwości, to zniknie agresja wobec imigrantów. Jeśli imigranci nie będą czuli się wykluczeni, to prawdopodobieństwo zamachów spadnie. Zjawisko jest o wiele bardziej skomplikowane, ale społeczna konfrontacja, do jakiej niektórzy nawołują, jest drogą donikąd.
Rozwiązanie kryzysu bezpieczeństwa wymaga od Europy przede wszystkim zdrowego rozsądku i oparcia się na faktach a nie ideologiach. Niestety w polityce zbyt często go brakuje, dlatego przed nami długa droga powrotu do normalności.
fot. neweurope.eu
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
