Coraz więcej wskazuje na to, że rząd Prawa i Sprawiedliwości, rękami nowego ministra zdrowia rozegra niedoświadczonych w politycznych gierkach rezydentów i ogłosi sukces negocjacji, choć w ich wyniku tak naprawdę niewiele się zmieni. Po wznowieniu rozmów pomiędzy protestującymi a Łukaszem Szumowskim, nowy minister odczekał na komunikat młodych medyków, w którym potwierdzili oni jego dobrą wolę prowadzenia dialogu, by zaraz potem wykorzystać ją przeciwko nim.
Tylko tak można odbierać dzisiejszy komunikat ministra w “Rzeczpospolitej”, który miał być ogłoszeniem pomysłu na rozwiązanie kryzysu, a jest niczym innym, jak prostym odwleczeniem problemu w czasie.
“Będę rozmawiał ze wszystkimi grupami i związkami zawodowymi. Chciałbym też zaproponować dialog wspólny. System ochrony zdrowia dotyczy przede wszystkim pacjentów, ale i zawodów medycznych. Uważam, że wspólna rozmowa jest tu bardzo potrzebna” – możemy przeczytać w dzienniku.
“Ja nie chcę robić rewolucji, chcę przygotować grunt do tego, byśmy mogli w przyszłej kadencji zaproponować zmiany, które będą przedyskutowane z pacjentami, ze środowiskiem wszystkich zawodów medycznych, ze związkami zawodowymi pielęgniarek, lekarzy i innych profesji medycznych. Nie przeprowadzimy głębokich, kierunkowych zmian bez prawdziwego konsensusu. Jednocześnie jestem przekonany, że przez te dwa lata można naprawdę dużo zrobić” – powiedział minister zdrowia.
Co zatem oferuje rezydentom nowy szef resortu zdrowia? Rozmowę o tym, co PiS może dla nich zrobić po 2019 roku. Biorąc pod uwagę, że dotychczas głównym postulatem protestujących było podniesienie wysokości nakładów na służbę zdrowia do 6,8% do 2021 roku, propozycja, by ewentualnie rozpocząć ten proces dopiero po 2019 roku powinna być dla medyków upokarzająca. Tymczasem medialny przekaz po pierwszej turze negocjacji z nowym ministrem poszedł taki, że pojawiło się światełko w tunelu i rozmowy idą w dobrym kierunku.
Ostatnio gościem redakcji TOK FM był Mikołaj Sinica z zarządu Porozumienia Rezydentów, który w rozmowie z Karoliną Głowacką przyznał, że ich postulat może być trudny do zrealizowania, gdyż wymagałby od rządu mocnego napięcia budżetu.
“To będzie wymagało “napięcia” budżetu. Ale musimy sobie zadać pytanie, co jest ważniejsze: – czy są to strzelnice czy zdrowie, nowe samoloty bojowe czy nasze bezpieczeństwo zbiorowe? – pytał młody lekarz.
Biorąc pod uwagę dzisiejszy komunikat ministra zdrowia, wygląda na to, że dla partii rządzącej najważniejsze jest powstrzymanie eskalacji konfliktu w służbie zdrowia do kolejnych wyborów. Inaczej mówiąc, liczy się przede wszystkim utrzymanie władzy. Los pacjentów to kwestia drugorzędna.
Źródło: Interia.pl
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU