Polityka i Społeczeństwo

[Tylko u nas] Kulisy brudnych gier w Nowoczesnej. Tak Petru stracił władzę we własnej partii

Ryszard Petru powiedział swojego czasu, że: “imperia upadają w szczycie swojej chwały”. O ile w przypadku Nowoczesnej trudno jest mówić o ogromnej potędze, to jest więcej niż pewne, że początkiem końca Ryszarda Petru była słynna już wyprawa na Maderę. Lider przeprosił co prawda członków partii w specjalnym liście, ale mleko się już rozlało.

Drugim dnem maderskiej wpadki było zdecydowane pogorszenie relacji z Katarzyną Lubnauer, która do czasu feralnego wyjazdu była wobec Petru bardzo lojalna, będąc de facto bullterierem Nowoczesnej.  Niestety i ta sytuacja ulegała zmianie, kiedy Lubnauer musiała za niego kłamać w Sejmie próbując tłumaczyć prasie, co tak naprawdę Ryszard robił w Portugalii. Anonimowe źródło mówi nam: „Kaśka nie wybaczyła Ryszardowi, że ten wrzucił ją pod autobus. Wypuścił do dziennikarzy, żeby naściemniała, kiedy to wszystko z góry skazane było na porażkę”.

Od tamtego czasu relacje na szczytach władzy w N były bardziej niż napięte. Po całej serii wpadek związanych chociażby ze spotkaniem się z Jarosławem Kaczyńskim za plecami reszty opozycji, pozycja sondażowa N zaczęła pikować, a co za tym idzie, pozycja samego Petru stała się bardzo słaba. Ówczesny lider Nowoczesnej próbował temu zaradzić rezygnując z funkcji szefa klubu parlamentarnego i przekazując to stanowisko… Katarzynie Lubnauer…

Wracając jednak do tematu wyborów na przewodniczącego formacji, w kuluarach coraz cześciej mówiło się o tym, że Petru może pożegnać się  rolą przewodniczącego. Jako pierwszy założycielowi Nowoczesnej wyzwanie rzucił poseł Piotr Misiło, były przewodniczący regionu zachodniopomorskiego. Bliski współpracownik szczecińskingo posła N tak skomentował całą sytuację: „Piotr miał już dosyć bufonady Ryszarda, postanowił rzucić mu rękawicę. Początkowo nie rozważał żadnych układów, lecz gdy zdał sobie sprawę, że dziewczyny się dogadały, postanowił zawrzeć z nimi sojusz i ustąpić im pola”.

Jednak prawdziwe trzęsienie polityczne w partii nastąpiło, gdy do gry weszła Katarzyna Lubnauer, szefowa klubu parlamentarnego N i jedna z najbardziej rozpoznawalnych posłanek formacji. Jak udało nam się ustalić, Lubnauer już wtedy była wstępnie dogadana z ekipą wrocławskiego posła Michała Jarosa. Jaros ma szczególny interes w tym, żeby obalić Petru. Delegat z Dolnego Śląska mówi nam: „Michał doskonale zdawał sobie sprawę, że Petru obiecał już jedynkę do Sejmu Krzyśkowi Mieszkowskiemu. Poza tym bardzo mu zależy na nominacji partii w wyborach na prezydenta Wrocławia. Kaśka obiecała mu obie rzeczy. Dlatego też szable z Wrocławia poparły Lubnauer”.

Najciekawszy wątek dotyczy jednak Kamili Gasiuk-Pihowicz, która również zgłosiła swój akces w wyborach na przewodniczącego. Początkowo spekulowano, że jest to zagranie Petru, mające na celu rozmycie poparcia dla Lubnauer i obronę jego przywództwa w partii. Okazało się jednak, że jedna z twarzy N postanowiła całkowicie zmienić front grając przeciwko założycielowi formacji. Anonimowy delegat z Mazowsza tak podsumował całą sytuację: „Kamila ma mocny charakter, zna swoją wartość i ma większe ambicje niż tylko bycie szeregowym posłem. Choć bardzo nie lubiły się do tej pory z Lubnauer, to Kaśka świetnie wyczuła moment zawahania i zaoferowała jej warunki nie do odrzucenia – stanowisko szefa klubu i wsparcie w ubieganiu się o kandydaturę na prezydenta Warszawy”.

Konwencja, na której przepadł Petru, to tak naprawdę koniec wielomiesięcznej sagi. Pierwsze zgrzyty w partii pojawiły się już po wyborach parlamentatnych, kiedy okazało się, że Petru otoczył gronem zaufanych i bezkrytycznie potakujących mu osób, nie dopuszczając do siebie głosów i opinii sporej części posłów, o regionach nie wspominając.

Asystent jednego z posłów mówi nam: „Wszyscy mieli serdecznie dosyć wpadek Ryszarda, ale póki byliśmy wysoko w sondażach, nikt nie odważył się rzucić mu rękawicy. Po Maderze Petru stał się dla partii politycznym balastem. Sam podpisał na siebie wyrok śmierci, z odroczoną datą wykonania”.

Sama Lubnauer po zwycięstwie jest w bardzo trudnym położeniu. Odziedziczyła partię podzieloną praktycznie na pół, a złożone przez nią obietnice są niemożliwe do realizacji bez rewizji lub rezygnacji z porozumienia z PO. Jeśli Lubnauer nie wywiąże się ze zobowiązań wobec Gasiuk-Pihowicz, partia prawie na pewno się rozpadnie. Jeśli się wywiąże, sojusz z Platformą w sprawie poparcia Trzaskowskiego w Warszawie straci rację bytu. Gasiuk-Pihowicz nie jest zainteresowana byciem wiceprezydentem stolicy, co zresztą potwierdziła nowa przewodnicząca w sobotniej rozmowie z Anitą Werner w „Faktach po faktach”…

fot. Shutterstock/Szymon Mucha

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”250″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie