Minister Konstanty Radziwiłł dwoi się i troi, aby tylko sprzedać w mediach bajkę, że w ochronie zdrowia wszystko idzie w dobrym kierunku, państwo jest przyjazne wobec młodych lekarzy, którzy stawiają bezpodstawne oczekiwania. W końcu obiecano wzrost nakładów na ochronę zdrowia, wprawdzie na wiele lat po następny wyborach, ale powinno to zamknąć usta wszystkim krytykom. Okazuje się jednak, że kiedy oficjalnie z ust polityków padają piękne słowa, to poza kamerami wbija się grupie zawodowej nóż w plecy.
W Sejmie padły słynne słowa “Niech jadą”. Niestety Ministerstwo Zdrowia przeszło od słów do czynów. W obecnie trwającej rekrutacji na rezydentury resort przygotował zaledwie 4097 miejsc dla aż 5800 zdających Lekarski Egzamin Końcowy lekarzy. Oznacza to, że politycy otwarcie mówią do prawie 2000 młodych lekarzy – Nie chcemy Was!
5802 młodych lekarzy zdawało we wrześniu LEK-egzamin umożliwiający pójście na rezydenturę (specjalizację)
MZ przyznało 4097 miejsc rezydenck pic.twitter.com/MLikaAT31I— Rafał Mundry (@RafalMundry) October 24, 2017
Nie ma się co łudzić, że lekarze będą czekali na łaskę państwa, które nie chce pozwolić im nawet na wykonywanie zawodu. Nie dość że mają otrzymywać bardzo niskie wynagrodzenia, to samo otrzymanie pracy w Polsce powinno odbyć się wręcz z pocałowaniem przedstawicieli resortu w rękę. Jest to sytuacja upokarzająca. Tym bardziej, że obecne regulacje sprawiają, że w praktyce można ubiegać się o jeden rodzaj rezydentury w jednej rekrutacji. Oznacza to że na prestiżowe z nich składa bardzo wiele osób, z których większość musi czekać miesiące do następnej tury naboru. Warto wspomnieć, że ten sam resort, który mówi o poprawie dostępu do lekarzy, równocześnie przyznaje w endokrynologii, gdzie czeka się na wizytę już kilka lat, mniej miejsc rezydenckich w skali kraju niż jest województw.
Media prorządowe zarzucają obywateli spreparowanymi informacjami w rodzaju 2400 zł za dyżur, kanapki z kawiorem, luksusowe wycieczki, podczas gdy tak naprawdę wyzwaniem w naszym kraju jest tak prosta rzecz jak otrzymanie pracy. W państwie z 2,2 lekarza na 1000 mieszkańców, czyli jednym z najniższych wyników w Unii Europejskie, nie chce się zatrudniać lekarzy. Unaocznia to realny absurd sytuacji w ochronie zdrowia. Co więcej, oddaje to dokładnie poziom frustracji, który narastał w młodych lekarzach przez lata, kiedy byli spychani na margines systemu. Właśnie to zrodziło odbudowę Porozumienia Rezydentów, a następnie dwa lata pracy u podstaw i polubownych rozmów, które nic nie dały, a w efekcie doprowadziły do dzisiejszego protestu.
Niestety w Ministerstwie Zdrowia nie ma woli, aby realne zmiany przeprowadzić, wszystko zdaje się być taktyką pozorowaną, aby wyglądało na rewolucję, ale pozostało po staremu. Dlatego obecnie trwający protest ma tak wielkie znacznie, ponieważ gra toczy się o przyszłość systemu ochrony zdrowia w naszym kraju. Bez społecznej presji nic się nie zmieni, dlatego warto wspierać ten oddolny ruch, który wciąż stoi przy pryncypiach obywatelskości nie daje się wciągnąć w polityczną grę.
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU