Minister Anna Zalewska, przeprowadzając wbrew opiniom ekspertów i sporej części rodziców reformę edukacji, obiecywała, że jej skutkiem będzie podniesienie jakości nauczania w szkołach podstawowych i średnich a polska młodzież będzie lepiej przygotowana do podjęcia nauki w szkołach wyższych, których poziom też oczywiście ma wzrosnąć. Okazuje się jednak, że odpowiedzialny za szkolnictwo wyższe szef Polski Razem Jarosław Gowin nie do końca wierzy w pozytywne skutki deformy edukacji, którą zafundowała polskim dzieciom i młodzieży minister Zalewska.
Jak donosi Dziennik Gazeta Prawna wicepremier i minister szkolnictwa wyższego planuje ponownie otworzyć uczelniom wyższym możliwość przeprowadzania egzaminów wstępnych na uczelnie wyższe w kraju. Dziś, choć taka możliwość istnieje, to dotyczy tylko przedmiotów, które nie były zdawane na maturze – po zmianach to ograniczenie zniknie. Uczelnie wyższe dostaną instrument dodatkowego zweryfikowania i wyselekcjonowania najlepszych kandydatów, co pozwoli im podnieść poziom kształcenia. Tym bardziej, że zmienił się sposób finansowania uczelni wyższych i dziś już nie muszą walczyć o jak największą liczbę studentów. Mogą tym samym przejść z ilości w jakość i oby właśnie tak się stało.
Projekt ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, który oficjalnie zostanie dziś zaprezentowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie przekreśli całkowicie wyników egzaminu maturalnego – w dalszym ciągu jej wyniki będą miały znaczenie podczas przyjęcia na wymarzony kierunek studiów. Jeśli jednak uczelnia kierując się swoim prestiżem tak zdecyduje, to punkty ze świadectwa maturalnego będą odpowiadały tylko za 50% wyniku rekrutacji – drugą połowę oceni egzamin wstępny przygotowany przez uczelnię.
Jaka będzie forma egzaminu wstępnego dziś trudno przewidzieć. Ponad dekadę temu, gdy egzaminy wstępne na najlepsze uczelnie były normą, najczęściej były to egzaminy testowe w formie pytań zamkniętych. Dziś jednak można się spodziewać, że uczelnie postawią na bardziej miarodajny sposób weryfikacji wiedzy kandydatów – a więc na kierunkach kreatywnych dominować mogą pytania otwarte czy wręcz rozmowa kwalifikacyjna. Prof. Krystyna Chojnicka z Uniwersytetu Jagiellońskiego powiedziała DGP, że wiele uczelni może być tym zainteresowanych.
– Wynik 85 czy 92 proc. na maturze tak naprawdę nic nam nie mówi o kandydacie. Dopiero kontakt z człowiekiem pozwala ocenić, czy ma on predyspozycje do podjęcia nauki na określonym kierunku. Doświadczony profesor jest w stanie to stwierdzić, np. w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej – dodała.
Zmiany należy oceniać pozytywnie – niewątpliwie wpłyną na odbudowę prestiżu i pozycji uczelni wyższych w Polsce i na świecie.
Źródło: DGP
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU