Pod wpływem nacisku opinii publicznej oraz apeli partii opozycyjnych, ministrowie Beaty Szydło przypomnieli sobie o obowiązkach, jakie widnieją na resortach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Polaków. Nie wygląda na to, by mieli sobie cokolwiek do zarzucenia, w końcu zareagowali ponoć niezwłocznie czyli w ciągu trzech dni. Co więcej, posłanka Szczypińska w odpowiedzi na apel jednego z internautów zdążyła wprost wyrazić zdziwienie poziomem zbulwersowania obywateli. Bo przecież rząd pomaga, by zapobiec ewentualnej powodzi.
Do powodzi może dojść w związku z blokadą rzeki przez poprzewracane drzewa. W związku z powyższym Ministerstwo Obrony Narodowej postanowiło zezwolić na użycie sprzętu wojskowego w terenie dotkniętym kataklizmem oraz w celu odblokowania koryta rzeki. W nocy z poniedziałku na wtorek poinformowała o tym rzeczniczka MON, Anna Pęzioł – Wójtowicz.
Minister ON podpisał dzis decyzję dot. użycia wojska w akcji kryzysowej w gminie Rytel.Saperzy będą likwidować zator na rz. Brdzie.
— AnnaPęziołWójtowicz (@AnnaPeziol) August 14, 2017
Taki sam komunikat pojawił się także na oficjalny profilu resortu obrony.
Min. @Macierewicz_A wydał dec. o wydzieleniu żołnierzy oraz sprzętu wojskowego do pomocy mieszkańcom gm. Rytel pic.twitter.com/B96cnoyb7b
— Ministerstwo Obrony (@MON_GOV_PL) August 15, 2017
Problem polega jednak na tym, że gmina Rytel … nie istnieje. Internauci bardzo szybko zaczęli zastanawiać się, czy wojskowi w ogóle wiedzą, gdzie mają się udać. W końcu plany na dziś były zupełnie inne – defilada wiadomo rzecz święta.
Ale, że @MON_GOV_PL będzie puszczać #FakeNews to się nie spodziewałem. Nie ma gminy Rytel. Wiecie gdzie macie pomagać w ogóle? #nawałnica pic.twitter.com/VgZGwZQjcW
— Mateusz Gutowski (@gutowski_mat) August 15, 2017
Rytel to wieś w gminie Czersk. Sama gmina Rytel nie istnieje od 1976 roku. Choć można podejrzewać, że dla niektórych czas głębokiego PRL-u to codzienność, ale gdy chodzi o pomoc oczekującym na nią poszkodowanym, nawet w zatrważającej sile 60 żołnierzy, to jednak warto ją prawidłowo zaadresować.
Resztki honoru MON próbuje zachować wiceminister Dworczyk, który by nie powielać kuriozalnego błędu swojego szefa, pochwalił wojsko za pomoc przy usuwaniu zatoru na konkretnej rzece, bez wspominania na terenie jakiej gminy się ona znajduje. Oczywiście nie zabrakło propagandowej wstawki, że żołnierze świętują pracą.
Święto Wojska Polskiego – żołnierze m.in. z 2PułSap z ciężkim sprzętem od świtu pracują udrażniając Brdę i pomagając mieszkańcom.Dziękujemy!
— Michał Dworczyk (@michaldworczyk) August 15, 2017
Można też zapytać, gdzie w chwili, gdy jest najbardziej potrzebna, znajduje się Obrona Terytorialna? Przecież jednym z zadań, dla których została w ogóle uformowana ta formacja, to właśnie pomoc ludności w czasie klęsk żywiołowych, za które wydarzenia minionego weekendu z pewnością można uznać. Redaktorzy portalu NaTemat dotarli do informacji, czy mieszkańcy Pomorza mogą liczyć na pomoc terytorialsów, oczka w głowie ministra Macierewicza. Odpowiedź jest kuriozalna. Wychodzi bowiem na to, że Obrona Terytorialna to takie wojsko ale w wersji mini. Pomagają tam gdzie się znajdują, nie tam gdzie są potrzebni. Rzecznik WOT ppłk. Marek Pietrzak poinformował, że pomagają w województwach, w których się rozwijają. W województwie pomorskim nie ma natomiast struktur, więc “sorry winnetou”, ale “nie da się teraz. Może kiedyś”.
Trudno nie odnieść wrażenia, że państwo teoretyczne nigdy nie osiągnęło takich rozmiarów, jak osiąga teraz. Pozostaje jedynie cieszyć się z mobilizacji organizacji pozarządowych i lokalnej społeczności, która własnymi rękami radzi sobie ze skutkami kataklizmu i organizuje pomoc dla potrzebujących. Oni na państwie PiS się zawiedli. I tego piękne komunikaty nie zmienią.
fot. Shutterstock/Grand Warszawa
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU