Inflacja w sierpniu osiągnęła poziom 5,4 proc. A to i tak odczyt GUS-u. W rzeczywistości – jak pokazują eksperci – może być jeszcze wyższa. W każdym razie tak źle nie było od 20 lat. Rada Polityki Pieniężnej jednak nie reaguje. Nadal nie podnosi stóp procentowych. Dlaczego? Bowiem w interesie władz jest dziś dewaluacja waluty.
Inflacja – dobrodziejstwo zadłużonych
Inflacja CPI w sierpniu wzrosła do 5,4 proc. r/r z 5,0 proc. r/r w lipcu. Wzrost cen żywności skoczył do 3,9 proc. r/r z 3,1 proc. To najgorsze dla naszych kieszeni wyniki od 20 lat.
Teoretycznie nasz bank centralny w trosce o nasze oszczędności powinien teraz zacząć podnosić stopy procentowe. Powód? Inflację napędzają dwa główne czynniki: liczba waluty w obiegu (dodruk w ostatnim czasie mocno przyspieszył) i szybkość cyrkulacji pieniądza w obiegu. To drugie zależy od wysokości stóp procentowych. Gdy te są niskie (obecnie niemal zerowe), ludzie chętniej zaciągają kredyty, bowiem mają do pozyskania tzw. “tani” pieniądz. To powoduje, że szybkość obiegu złotego (czy innej waluty) na rynku rośnie. Dziś mamy oba czynniki. To oczywiste, że ceny rosną.
Od hiperinflacji dzieli nas jeszcze tylko brak zaufania Polaków do własnej waluty, ale do tego jeszcze daleka droga.
By teraz stłamsić inflację, władze powinny zacząć powoli podnosić stopy procentowe. Dlaczego tego nie robią?
Polska znacznie zwiększyła swoje zadłużenie. Powodem jest seria lockdownów, ale też polityka socjalna PiS. Mówiąc prościej: rząd więcej wydaje (pieniądze pozyskuje z obligacji, czyli de facto się zadłuża), niż pozyskuje z podatków. Teraz, by spłata zadłużenia była prostsza, w interesie władz jest dewaluacja (spadek wartości) złotego.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU