Pamiętacie ubiegłotygodniowy wybuch szczerości jednej z najbardziej barwnych posłanek Prawa i Sprawiedliwości, Krystyny Pawłowicz? Otóż podczas niezwykle gorącej debaty o skandalicznym tempie procedowania zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym, zaatakowała ona reportera Onetu, zapowiadając, że partia Jarosława Kaczyńskiego zaraz po wakacjach weźmie się za media prywatne. “Jesteście kłamczuchy”. Co prawda, gdy wypowiedź trafiła do mediów, posłanka próbowała się tłumaczyć, sugerując, że jej wypowiedź została zmanipulowana, bo reporter zapomniał napisać, że od razu zaznaczała, że był to tylko żart.
Wygląda jednak na to, że przypadkowo ujawniła plany partii rządzącej, których celem jest bezpośrednie uderzenie w media komercyjne, z którym Prawo i Sprawiedliwość od zawsze ma problem. Brak kontroli nad przekazem czy ujawnianie niewygodnych faktów i manipulacji partii rządzącej musi irytować, więc potrzeba osłabienia tych mediów jest z pewnością duża.
Dziś portal money.pl odnalazł w projektowanych zapisach nowelizacji ustawy o podatku od osób prawnych zapisy, które w bezpośredni sposób właśnie w branże komercyjnych mediów mogą uderzyć w bardzo dużym stopniu. Odcięcia lub przynajmniej wymiernego ograniczenia przychodów spółek medialnych dokonać można bowiem poprzez zmianę jednego przepisu prawnego, zresztą wcale nie tak oczywistego, jak może się na pierwszy rzut oka wydawać. Zwłaszcza, że wymówką do jego wprowadzenia jest walka z nielegalną optymalizacją podatkową i uszczelnianie systemu podatkowego dużych koncernów. Trzeba przyznać, że zakamuflowane świetnie.
Redaktor portalu udowadnia jednak, że planowana zmiana dotycząca wprowadzenia limitu w dopuszczalnej wysokości kosztów uzyskania przychodów dotyczących nabycia kosztów niematerialnych i prawnych to w gruncie rzeczy doskonałe narzędzie fiskusa do uderzenia w konkretnie wskazane branże, w tym w dużej mierze branżę medialną. W jaki sposób?
Wszystko rozchodzi się o wydatki reklamowe, których status jako kosztu bezpośrednio wpływającego na przychód od lat nie jest do końca jasny. Według deklaracji wiceministra finansów, Pawła Gruzy, nie mają się co martwić te podmioty, których zysk zależy bezpośrednio od nabytych usług niematerialnych i prawnych, bo w ich przypadku może zostać zastosowane wyłączenie. I jeśli chodzi o usługi doradcze, finansowe czy licencje to możliwości udowodnienia bezpośredniego wpływu na przychody jest zasadniczo możliwe, to w przypadku usług reklamowych czy prawa do znaku handlowego już wcale takie jasne nie jest. W zdecydowanej większości opinii doradców podatkowych i w orzecznictwie sądów administracyjnych, takie wydatki nie są uznawane za wydatki bezpośrednio wpływające na przychód, a co najwyżej za wydatki pośrednie. Te natomiast będą objęte limitem i tu leży sedno możliwych przyszłych kłopotów branży medialnej, która z przychodów reklamowych najczęściej pozyskuje zdecydowaną większość swoich przychodów.
Wprowadzenie w życie przepisów w proponowanym kształcie sprawi zatem, że zaraz po ich wejściu w życie przedsiębiorcy zaczną drastycznie ciąć koszty niematerialne i prawne, których wpływ na ich przychody jest zaledwie pośredni – zrezygnują lub znacznie ograniczą wydatki na reklamy. Wszystkie media komercyjne, które dziś w ten sposób pozyskują środki na konkurencyjnym rynku z pewnością ucierpią, tracąc duży procent swoich przychodów. Radykalnie zmniejszy się bowiem popyt na reklamy, spaść zatem będzie musiała i podaż, spadną też ceny.
Sytuacja jednak ma jeszcze jeden smaczek, na który redaktorzy portalu Money.pl nie zwrócili uwagi. Projektowane zapisy nie muszą bowiem dotknąć wszystkich mediów komercyjnych a jedynie te wybrane. Wszystko zależy bowiem od samych przedsiębiorców, którym przecież nikt nie zabroni kupować usług reklamowych w wybranych mediach, nawet jeśli kosztów tych nie będą mogli “wrzucić w koszty”. Jest pewna część przedsiębiorców w kraju, którzy nie zawsze muszą kierować się przede wszystkim zwiększaniem efektywności i rentowności. Spółki z udziałem Skarbu Państwa, w których zarządach zasiadają często prominentni działacze partii rządzącej z pewnością nie zaprzestaną wykupowania reklam w sympatyzujących z władzą tytułach. Nie jest tajemnicą, że po zmianie władzy, do niegdyś niepokornych mediów płynie wartkim strumieniem rzeka pieniędzy. Czemu miałoby się to zmienić po wprowadzeniu w życie planowanych przez MF przepisów.
Źródło: Money.pl
fot. flickr/Sejm RP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU