Opinię publiczną od niemal już tygodnia wzburza kwestia ustaw dotyczących reformy sądownictwa, które rządząca większość przeprowadza przez parlament. Mimo urlopów obywatele w wielu największych miastach Polski stawiają się tłumnie na manifestacjach na placach, skwerach czy pod sądami. Uchwalone już ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i o ustroju sądów powszechnych oraz zapowiadana bulwersująca ustawa o Sądzie Najwyższym są dziś na ustach nie tylko interesujących się bieżącą polityką obywateli, którzy wyrażają swój stanowczy sprzeciw.
Okazuje się jednak, że można być wicepremierem tego rządu, byłym ministrem sprawiedliwości i teoretycznym koalicjantem Kaczyńskiego i wmawiać obywatelom, że się kompletnie nic nie wie na temat planowanych przez sejmową większość zmian. Wicepremier Jarosław Gowin, w dzisiejszej wypowiedzi w rozmowie z dziennikarzem RMF jak ognia unikał pytań o ustawę o Sądzie Najwyższym oraz o ocenę ich zgodności z Konstytucją. Zasłaniał się niewiedzą i urlopem, w czasie którego zajmował się “ręką w gipsie jego wnuka”. Obiecał jednak dziennikarzowi, że gdy tylko zapozna się z treścią ustawy to będzie do jego dyspozycji.
Gowin niezorientowany w sprawie ustawy o SN. "Zajmowałem się ręką w gipsie mojego wnuka" https://t.co/LxDENNxwEW
— Fakty RMF FM (@RMF24pl) July 17, 2017
Niesamowite jest, jak bardzo polityk formalnie dużego kalibru może być postacią kompletnie nic nieznaczącą. Choć teoretycznie jest współkoalicjantem z Prawem i Sprawiedliwością, to kompletnie nic od niego nie zależy. Podczas najbardziej karygodnych i skandalicznych ustaw, demolujących trójpodział władzy, politycy jego Polski Razem głosują rączka w rączkę z politykami PiS. To swoiste “przeciw, ale nawet za”, które Gowin i jego posłowie stosują przy ustawach sprzecznych z ich programem i głoszonymi teoriami najlepiej było widoczne podczas głosowań nad obniżeniem wieku emerytalnego. Jest to o tyle dziwne, że od tych kilku głosów gowinowców mogłyby zależeć dalsze losy dobrej zmiany. Niestety, polityk, który niegdyś rzucał rękawicę Donaldowi Tuskowi, okazał się w gruncie rzeczy bardzo słabym przywódcą, którego znaczenie dosyć ostentacyjnie ignoruje także sam prezes Kaczyński.
Wprowadzane ustawy dają bowiem olbrzymią władzę drugiego ze współkoalicjantów, Zbigniewowi Ziobrze. Lider Solidarnej Polski, podobnie jak Gowin, w wyborach startować będą zapewne z Krakowa i kto wie, czy w ostatecznej rozgrywce Gowin nie zostanie przez Kaczyńskiego poświęcony i zrzucony na słabe miejsce. Jedno jest pewne. Gowin Kaczyńskiego nie zastąpi – i o to głównie w tej rozgrywce chodzi.
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU